Pracuję w corpo już kilka dobrych lat. Urlop jest u mnie praktycznie rzeczą świętą i jeszcze nigdy nie zdarzyło się mi, ani nikomu z kim pracowałem, żeby musiał być wzywany z urlopu do pracy. Pomijając jeden lub dwa telefony od kolegów/koleżanek z zespołu, żeby im coś doradzić.
Nie wiem, może trochę zbyt realistycznie podchodzę do tych żartów.
@rellink: Ja jestem chyba jedną z najmniej asertywnych osób na świecie. Po prostu tam gdzie pracuję nie tylko szanuje się czas wolny pracownika, ale też szefostwo nie chce chodzić na dywanik do kadr i tłumaczyć się czemu wezwali kogoś z urlopu, ponieważ więdzą jak wielkim bagnem to jest.
Niech ludzie mówią o corpo co chcą, ale korporacje zajebiście trzęsą dupami jeśli chodzi o prawo pracy.
To musi być zawsze symbioza i analiza co jest ważniejsze.
W drugą stronę można sobie wyobrazić pracownika, który dzwoni do szefa jedzącego w domu kolację chcąc prosić nazajutrz o dzień urlopu bo ma okazję coś tam coś tam.
Pracuję w corpo już kilka dobrych lat. Urlop jest u mnie praktycznie rzeczą świętą i jeszcze nigdy nie zdarzyło się mi, ani nikomu z kim pracowałem, żeby musiał być wzywany z urlopu do pracy. Pomijając jeden lub dwa telefony od kolegów/koleżanek z zespołu, żeby im coś doradzić. Nie wiem, może trochę zbyt realistycznie podchodzę do tych żartów.
OdpowiedzMoże po prostu jesteś asertywny
Odpowiedz@rellink: Ja jestem chyba jedną z najmniej asertywnych osób na świecie. Po prostu tam gdzie pracuję nie tylko szanuje się czas wolny pracownika, ale też szefostwo nie chce chodzić na dywanik do kadr i tłumaczyć się czemu wezwali kogoś z urlopu, ponieważ więdzą jak wielkim bagnem to jest. Niech ludzie mówią o corpo co chcą, ale korporacje zajebiście trzęsą dupami jeśli chodzi o prawo pracy.
OdpowiedzTo musi być zawsze symbioza i analiza co jest ważniejsze. W drugą stronę można sobie wyobrazić pracownika, który dzwoni do szefa jedzącego w domu kolację chcąc prosić nazajutrz o dzień urlopu bo ma okazję coś tam coś tam.
Odpowiedz