Obrzydliwe jest też to że chciał osiàgnąć efekt: „patrzcie, wariat! Bierze leki psychotropowe! Czubek! Nie sluchajcie go!”.
A potem wszyscy są zdziwieni, że nikt nie chce chodzić po pomoc tylko odbiera sobie życie.
Lekarz to jedna z najtrudniejszych profesji, bo jeśli nie robi się za receptomat to chlebem powszednim jest ludzkie cierpienie. Na to nakładają się problemy prywatne, od których nikt z nas nie jest wolny.
To dobrze, że ten lekarz stara się dbać o swoje zdrowie psychiczne. Każdy powinien. Wytykanie komuś brania leków psychotropowych to publiczne szczucie na wszystkich dotkniętych chorobami psychicznymi.
@mnalicka w sumie spoko, ale czy pomaga jeśli wypisze je sobie sam zamiast pójść do psychiatry? Jako ktoś, kto robi specjalizację neurochirurgii powinien wiedzieć, jak istotne jest aby leczeniem zaczął się specjalista.
@Patiomkin: w sumie nie jest powiedziane, że się z psychiatrą nie konsultował, takie leczenia często trwają bardzo długo, więc jest możliwość że wystawił sobie kontynuacje leku wskazanego przez specjalistę do stosowania przez dłuższy czas
@mnalicka:
To źle, że sam je sobie przepisuje. "Nie bądź sędzią we własnej sprawie."
Nawet papież się nie spowiada sobie samemu, tylko ma swojego spowiednika.
@Patiomkin: A tak btw., gdy miałem problem z zatokami, mój ziomek (lekarz), który mieszka ze 150 km ode mnie, przepisał receptę na siebie i wysłał mi smsa z kodem i PESELem.
Moja ciotka (też lekarz), dawała recepty mojej matce w podobny sposób.
@mnalicka: Z tego co zrozumiałem (nawet minister się sam na to pozniej powolywal), to on to wystawił na siebie by sprawdzić system, niekoniecznie w celach leczenia. Niemniej - skoro wystawiał to sam na siebie, znaczy że już wtedy miał problemy techniczne. Dla zabawy tego nie robił. Się Niedzielski samozaoral.
@Rodzio:
@Marius:
@Piotrwie: A tak btw., przed chwilą znalazłem:
"Chciałbym podkreślić, że lek, o którym mówimy, to lek przeciwbólowy, paracetamol z tramadolem. Nie jest to lek na choroby psychiczne"
Więc ministerstwo zdrowia chciało zasugerować, że ten lekarz jest chory psychicznie, by go zdyskredytować :).
Odpowiedz
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
7 sierpnia 2023 o 16:53
@Kajothegreat: Czyli zamiast normalnie iść do lekarza, jak każdy normalny obywatel, to użyłaś karty z talii lewicy "to taka wyjątkowa sytuacja".
"Chciałbym podkreślić, że lek, o którym mówimy, to lek przeciwbólowy, paracetamol z tramadolem. Nie jest to lek na choroby psychiczne"
APAP mógł kupić bez recepty. Skoro ten lek jest zakwalifikowany do listów wydawanych na receptę, to z jakiegoś powodu. Albo wszyscy ćpamy co chcemy, albo nawet lekarz ma być pod lupą innego lekarza.
@Rodzio jak ci się leki kończą, to dzwonisz do lekarza i wystawia ci receptę online. Koniec tematu.
Przy czym okazuje się, że to nie były psychotropy, a opioidy. Tym bardziej powinien mieć to od kogoś chociażby, żeby nikt mu nie zarzucał, że jest uzależniony albo sprzedaje na lewo
@NadobnyWieslaw: Komuna skończyła się trzydzieści parę lat temu. Był wtedy okres - krótki - odwilży i zwiększenia wolności, zarówno osobistej, jak i gospodarczej. Przez te 30 lat, Polska się rozwinęła gospodarczo, niestety ostatnio się pogarsza. Zobacz, jak zwiększyły się obciążenia związane z energią.
PS. Nie obrażaj mnie, analfabeto, przypisując mi coś, czego nigdy nie napisałem.
@unikona: lekarz rysował szlaczki, które wykwalifikowany farmaceuta specjalnym algorytmem przekształcał w ludzkie pismo i, jak się domyślam, ręcznie wprowadzał pesel i przepisane leki - więc baza była i tak, tyle że wymagała więcej papierologii i stwarzała wyższe ryzyko, że farmaceuta źle zastosuje algorytm, w wyniku czego dostaniesz niewłaściwy lek. Mi się to zdarzyło, niestety
@Rodzio No to inaczej. W latach '60 jak sprzedawano leki na receptę? Wtedy nie istniał PESEL, a człowieka identyfikowano po nazwisku, imieniu i imieniu ojca. Jak myślisz, nawet jeżeli by wpisano w jakiejś grubej księdze w aptece X w Krakowie „Jan Kowalski, syn Andrzeja - penicylina”, a w aptece Y w Poznaniu „Jan Kowalski, syn Andrzeja - penicylina”, to jaką miało to wartość dla kogokolwiek Warszawie; nawet jeżeli Jan Kowalski, syn Andrzeja jest pacjentem tamtejszego lekarza?
Kilka lat temu, może z 10, potrzebny mi był jakiś papier w urzędzie z innego urzędu. I nie było innego wyjścia jak iść do jednego i zanieść go do tego drugiego, chociaż budynki dzieli dokładnie 8,1km, niecałe 2 godziny spacerem.
Moja lekarka całkiem niedawno jeszcze nie miała pojęcia jakie leki przyjmuję jeżeli jej nie powiedziałem co przepisał mi specjalista. Ba, dzisiaj istnieje scentralizowana baza pacjentów, a tydzień temu inny lekarz specjalista pytał mnie co zażywam na stałe – czyżby nie miał dostępu do tej bazy? Skierowanie oglądał przecież w tej bazie w komputerze.
@unikona: czy ja dobrze rozumiem, że chcesz powrotu do lat 60, gdzie były dwa leki na krzyż, NFZ nie istniał, system refundacji chyba też nie (popraw, jeśli się mylę, brak mi wiedzy), a skoro go nie było to kontrola recept też nie miała znaczenia. Dzisiaj apteki rozliczają się z refundacji z NFZ, więc muszą mieć udokumentowane komu, na jakiej refundacji, jaki lek wydali. Dodatkowo Ty masz do tego dostęp, więc możesz sprawdzić czy nie miałeś np. wizyt u ginekologa (były jakieś takie dziwne przekręty parę lat temu).
Pandemia zmieniła wiele w kwestii cyfryzacji, co mnie osobiście ogromnie cieszy - mogę załatwić o wiele więcej spraw nie wychodząc z domu, nie stojąc w kolejkach, nie idąc wspomnianych 2km po jakiś świstek. Nie uważam, że jest to problem cyfryzacji, a tego, że zarządzają tym ultra niekompetentni ludzie, czego dowody widzimy na każdym kroku...
Co do scentralizowanej bazy - wygląda na to, że nie mają dostępu, miewam podobne pytania, ale to akurat może i dobrze, bo gdyby każdy lekarz znał całą Twoją historię chorób, to takich incydentów prawdopodobnie byłoby znacznie więcej. Trudno też odmówić takiego dostępu "głowie" zdrowia publicznego - że te informacje upublicznia, to znów, zupełnie inna historia. Jako społeczeństwo chcieliśmy żeby rządzili nami tacy a nie inni ludzie, to proszę bardzo, tylko nie mów że wszyscy są równie szurnięci bo jednak poziom zidiocenia polskiej polityki w ostatnich 8 latach poszybował pod niebiosa. Według mnie oczywiście.
A na koniec - w 19 wieku ludzie nie mieli aut i sobie radzili. Mieli konia, orali nim pole i żyli. Po co nam te samoloty, samochody, tramwaje, było dobrze to na cholerę to zmieniać...
@unikona: W latach 60 tak czy siak leki sprzedawane z dopłatą były 'rejestrowane'.
I tak, system zdrowia 'zapisuje' listę leków przepisanych przez każdego lekarza na każdego pacjenta (od kiedy istnieją recepty), by nie dochodziło do malwersacji publicznych pieniędzy (państwo bowiem w dużej części finansuje refundowane leki). TAKĄ TO MA WARTOŚĆ W WARSZAWIE...
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
7 sierpnia 2023 o 23:42
@Marius: To jest niemożliwe - duża część leków sprzedawanych na receptę jest refundowana. Także jest to związane z ograniczeniem dostępu do niektórych substancji psychoaktywnych.
Może to głupie pytanie, ale czy uzyskanie dostępu do czyichś wrażliwych danych, a następnie ich publiczne ujawnienie nie jest jakby, no nie wiem, przestępstwem?
Obrzydliwe jest też to że chciał osiàgnąć efekt: „patrzcie, wariat! Bierze leki psychotropowe! Czubek! Nie sluchajcie go!”. A potem wszyscy są zdziwieni, że nikt nie chce chodzić po pomoc tylko odbiera sobie życie. Lekarz to jedna z najtrudniejszych profesji, bo jeśli nie robi się za receptomat to chlebem powszednim jest ludzkie cierpienie. Na to nakładają się problemy prywatne, od których nikt z nas nie jest wolny. To dobrze, że ten lekarz stara się dbać o swoje zdrowie psychiczne. Każdy powinien. Wytykanie komuś brania leków psychotropowych to publiczne szczucie na wszystkich dotkniętych chorobami psychicznymi.
Odpowiedz@mnalicka: Cholera za co masz minusy?
Odpowiedz@mnalicka w sumie spoko, ale czy pomaga jeśli wypisze je sobie sam zamiast pójść do psychiatry? Jako ktoś, kto robi specjalizację neurochirurgii powinien wiedzieć, jak istotne jest aby leczeniem zaczął się specjalista.
Odpowiedz@Patiomkin: w sumie nie jest powiedziane, że się z psychiatrą nie konsultował, takie leczenia często trwają bardzo długo, więc jest możliwość że wystawił sobie kontynuacje leku wskazanego przez specjalistę do stosowania przez dłuższy czas
Odpowiedz@mnalicka: To źle, że sam je sobie przepisuje. "Nie bądź sędzią we własnej sprawie." Nawet papież się nie spowiada sobie samemu, tylko ma swojego spowiednika.
Odpowiedz@Patiomkin: A tak btw., gdy miałem problem z zatokami, mój ziomek (lekarz), który mieszka ze 150 km ode mnie, przepisał receptę na siebie i wysłał mi smsa z kodem i PESELem. Moja ciotka (też lekarz), dawała recepty mojej matce w podobny sposób.
Odpowiedz@mnalicka: Z tego co zrozumiałem (nawet minister się sam na to pozniej powolywal), to on to wystawił na siebie by sprawdzić system, niekoniecznie w celach leczenia. Niemniej - skoro wystawiał to sam na siebie, znaczy że już wtedy miał problemy techniczne. Dla zabawy tego nie robił. Się Niedzielski samozaoral.
Odpowiedz@Rodzio: @Marius: @Piotrwie: A tak btw., przed chwilą znalazłem: "Chciałbym podkreślić, że lek, o którym mówimy, to lek przeciwbólowy, paracetamol z tramadolem. Nie jest to lek na choroby psychiczne" Więc ministerstwo zdrowia chciało zasugerować, że ten lekarz jest chory psychicznie, by go zdyskredytować :).
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 sierpnia 2023 o 16:53
@Kajothegreat: Czyli zamiast normalnie iść do lekarza, jak każdy normalny obywatel, to użyłaś karty z talii lewicy "to taka wyjątkowa sytuacja". "Chciałbym podkreślić, że lek, o którym mówimy, to lek przeciwbólowy, paracetamol z tramadolem. Nie jest to lek na choroby psychiczne" APAP mógł kupić bez recepty. Skoro ten lek jest zakwalifikowany do listów wydawanych na receptę, to z jakiegoś powodu. Albo wszyscy ćpamy co chcemy, albo nawet lekarz ma być pod lupą innego lekarza.
Odpowiedz@Marius: https://www.medicover.pl/leki/tramadol--paracetamol-genoptim,14919,d,1344 Widzisz, ktoś, kto ma znajomych lekarzy, nie musi czasem chodzić do lekarza, by jego znajomy wiedział, co powinien mu przepisać. I to bynajmniej nie jest "wyjątkowa sytuacja".
Odpowiedz@Rodzio jak ci się leki kończą, to dzwonisz do lekarza i wystawia ci receptę online. Koniec tematu. Przy czym okazuje się, że to nie były psychotropy, a opioidy. Tym bardziej powinien mieć to od kogoś chociażby, żeby nikt mu nie zarzucał, że jest uzależniony albo sprzedaje na lewo
OdpowiedzNic się nie rodzi, bo państwo totalitarne mamy na terenach polskich od prawie stu lat. Nieprzerwanie. Zmienia się tylko natężenie totalitaryzmu.
Odpowiedz@Glaurung_Uluroki: różni ludzie mieli jak widać różnie za Niemców czy Komuny. Jeśli Tobie i starym powodziło się tak jak teraz - tylko pozazdrościć!
Odpowiedz@NadobnyWieslaw: Komuna skończyła się trzydzieści parę lat temu. Był wtedy okres - krótki - odwilży i zwiększenia wolności, zarówno osobistej, jak i gospodarczej. Przez te 30 lat, Polska się rozwinęła gospodarczo, niestety ostatnio się pogarsza. Zobacz, jak zwiększyły się obciążenia związane z energią. PS. Nie obrażaj mnie, analfabeto, przypisując mi coś, czego nigdy nie napisałem.
OdpowiedzProblemem nie jest, że dostęp do tej bazy ma władza. Problemem jest samo istnienie takiej bazy, bo taka władza może na niej położyć łapę.
Odpowiedz@Marius: A jakbyś chciał sprzedawać leki na receptę bez 'takiej bazy'? Wiesz, jak to działa?
Odpowiedz@Kajothegreat A jak się sprzedawało te leki wcześniej niż 5 lat temu?
Odpowiedz@unikona: lekarz rysował szlaczki, które wykwalifikowany farmaceuta specjalnym algorytmem przekształcał w ludzkie pismo i, jak się domyślam, ręcznie wprowadzał pesel i przepisane leki - więc baza była i tak, tyle że wymagała więcej papierologii i stwarzała wyższe ryzyko, że farmaceuta źle zastosuje algorytm, w wyniku czego dostaniesz niewłaściwy lek. Mi się to zdarzyło, niestety
Odpowiedz@Rodzio No to inaczej. W latach '60 jak sprzedawano leki na receptę? Wtedy nie istniał PESEL, a człowieka identyfikowano po nazwisku, imieniu i imieniu ojca. Jak myślisz, nawet jeżeli by wpisano w jakiejś grubej księdze w aptece X w Krakowie „Jan Kowalski, syn Andrzeja - penicylina”, a w aptece Y w Poznaniu „Jan Kowalski, syn Andrzeja - penicylina”, to jaką miało to wartość dla kogokolwiek Warszawie; nawet jeżeli Jan Kowalski, syn Andrzeja jest pacjentem tamtejszego lekarza? Kilka lat temu, może z 10, potrzebny mi był jakiś papier w urzędzie z innego urzędu. I nie było innego wyjścia jak iść do jednego i zanieść go do tego drugiego, chociaż budynki dzieli dokładnie 8,1km, niecałe 2 godziny spacerem. Moja lekarka całkiem niedawno jeszcze nie miała pojęcia jakie leki przyjmuję jeżeli jej nie powiedziałem co przepisał mi specjalista. Ba, dzisiaj istnieje scentralizowana baza pacjentów, a tydzień temu inny lekarz specjalista pytał mnie co zażywam na stałe – czyżby nie miał dostępu do tej bazy? Skierowanie oglądał przecież w tej bazie w komputerze.
Odpowiedz@unikona: czy ja dobrze rozumiem, że chcesz powrotu do lat 60, gdzie były dwa leki na krzyż, NFZ nie istniał, system refundacji chyba też nie (popraw, jeśli się mylę, brak mi wiedzy), a skoro go nie było to kontrola recept też nie miała znaczenia. Dzisiaj apteki rozliczają się z refundacji z NFZ, więc muszą mieć udokumentowane komu, na jakiej refundacji, jaki lek wydali. Dodatkowo Ty masz do tego dostęp, więc możesz sprawdzić czy nie miałeś np. wizyt u ginekologa (były jakieś takie dziwne przekręty parę lat temu). Pandemia zmieniła wiele w kwestii cyfryzacji, co mnie osobiście ogromnie cieszy - mogę załatwić o wiele więcej spraw nie wychodząc z domu, nie stojąc w kolejkach, nie idąc wspomnianych 2km po jakiś świstek. Nie uważam, że jest to problem cyfryzacji, a tego, że zarządzają tym ultra niekompetentni ludzie, czego dowody widzimy na każdym kroku... Co do scentralizowanej bazy - wygląda na to, że nie mają dostępu, miewam podobne pytania, ale to akurat może i dobrze, bo gdyby każdy lekarz znał całą Twoją historię chorób, to takich incydentów prawdopodobnie byłoby znacznie więcej. Trudno też odmówić takiego dostępu "głowie" zdrowia publicznego - że te informacje upublicznia, to znów, zupełnie inna historia. Jako społeczeństwo chcieliśmy żeby rządzili nami tacy a nie inni ludzie, to proszę bardzo, tylko nie mów że wszyscy są równie szurnięci bo jednak poziom zidiocenia polskiej polityki w ostatnich 8 latach poszybował pod niebiosa. Według mnie oczywiście. A na koniec - w 19 wieku ludzie nie mieli aut i sobie radzili. Mieli konia, orali nim pole i żyli. Po co nam te samoloty, samochody, tramwaje, było dobrze to na cholerę to zmieniać...
Odpowiedz@unikona: W latach 60 tak czy siak leki sprzedawane z dopłatą były 'rejestrowane'. I tak, system zdrowia 'zapisuje' listę leków przepisanych przez każdego lekarza na każdego pacjenta (od kiedy istnieją recepty), by nie dochodziło do malwersacji publicznych pieniędzy (państwo bowiem w dużej części finansuje refundowane leki). TAKĄ TO MA WARTOŚĆ W WARSZAWIE...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 sierpnia 2023 o 23:42
@Kajothegreat: Chciałbym, żeby farmaceuta (lub bezpośrednio lekarz, czemu nie?) sprzedawał leki, a nie "leki na receptę".
Odpowiedz.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2023 o 11:19
@Marius: To jest niemożliwe - duża część leków sprzedawanych na receptę jest refundowana. Także jest to związane z ograniczeniem dostępu do niektórych substancji psychoaktywnych.
OdpowiedzMoże to głupie pytanie, ale czy uzyskanie dostępu do czyichś wrażliwych danych, a następnie ich publiczne ujawnienie nie jest jakby, no nie wiem, przestępstwem?
Odpowiedz