Niech już będzie, że czarna syrenka ma jakiś sens (choć wątpię, że książę nie byłby rasistą), ale kaman. Królewna Śnieżka, w angielskiej wersji Snowwhite tak się nazywa przez swoją *śnieżnobiałą cerę*. Zatrudnianie kogokolwiek kto ma cerę ciemniejszą od Scarlet Johansson mija się z celem, a nawet ona ma niewystarczająco jasną skórę
Chociaż to, że Walt Disney się w grobie przewraca to raczej wiele nie mówi, bo z tego co kojarzę to on był autentycznie rasistą.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
26 sierpnia 2023 o 19:04
@jedyny360: Jestem tego samego zdania, już pominę fakt, że mogliby spróbować napisać nowe bajki, a nie wciskać na siłę czarnych do starych bajek. Dalej nie cierpię jak zmieniają coś co było jedną z głównych cech bohatera. Harry potter nie mógł mieć zielonych oczu, bo technologia by to zmienić później jeszcze nie jest tak dobra, a soczewki psują ekspresje, no trudno. Ale zatrudnijcie potem aktorkę z NIEBIESKIMI OCZAMI, żeby Harry miał OCZY MATKI. Kolor skóry syrenki nic nie znaczy, ale W Grze o Tron Robb i Jon byli opisywani jako kompletnie niepodobni. Jon jako jedyny z chłopaków miał cechy Starka (czarne włosy, ciemne oczy, bladą cerę), a reszta była bardziej podobna do rybiej części rodziny (kasztanowe/rude włosy i niebieskie oczy). W serialu wyglądają mocno tak samo...
@pert: "już pominę fakt, że mogliby spróbować napisać nowe bajki, a nie wciskać na siłę czarnych do starych bajek"
Właściwie, to bajek pisać nie trzeba - są przecież afrykańskie bajki i z tego co pamiętam z dzieciństwa, naprawdę zajefajne. Był taki miesięcznik "KONTYNENTY", gdzie m.in. były bajki i opowiadania z różnych krajów. Z akcją zapierającą dech w piersiach, z morałami i przesłaniami jak z innej planety (odmienna kultura i warunki robią swoje).
Ale po co przybliżać nam czarną kulturę, jak można jakieś czarne pokraki wpier*olić na siłę i bez sensu do "białego" filmu. I jak tak oglądam te tanie zagrywki disneja czy niggejflixu, to się zastanawiam kto tu jest większym rasistą: ja, czy te hollyłudzkie pipy lejące ciepłym moczem na czarne dziedzictwo.
To się nazywa gender exchange, albo tace exchange i ma na celu głównie zrobienie szumu wokół filmu, żeby więcej osób o nim usłyszało i poszło do kina. Jest na to rozwiązanie, nie oglądać tego gówna i nie klikać w te artykuły.
Niech już będzie, że czarna syrenka ma jakiś sens (choć wątpię, że książę nie byłby rasistą), ale kaman. Królewna Śnieżka, w angielskiej wersji Snowwhite tak się nazywa przez swoją *śnieżnobiałą cerę*. Zatrudnianie kogokolwiek kto ma cerę ciemniejszą od Scarlet Johansson mija się z celem, a nawet ona ma niewystarczająco jasną skórę Chociaż to, że Walt Disney się w grobie przewraca to raczej wiele nie mówi, bo z tego co kojarzę to on był autentycznie rasistą.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2023 o 19:04
@jedyny360: Jestem tego samego zdania, już pominę fakt, że mogliby spróbować napisać nowe bajki, a nie wciskać na siłę czarnych do starych bajek. Dalej nie cierpię jak zmieniają coś co było jedną z głównych cech bohatera. Harry potter nie mógł mieć zielonych oczu, bo technologia by to zmienić później jeszcze nie jest tak dobra, a soczewki psują ekspresje, no trudno. Ale zatrudnijcie potem aktorkę z NIEBIESKIMI OCZAMI, żeby Harry miał OCZY MATKI. Kolor skóry syrenki nic nie znaczy, ale W Grze o Tron Robb i Jon byli opisywani jako kompletnie niepodobni. Jon jako jedyny z chłopaków miał cechy Starka (czarne włosy, ciemne oczy, bladą cerę), a reszta była bardziej podobna do rybiej części rodziny (kasztanowe/rude włosy i niebieskie oczy). W serialu wyglądają mocno tak samo...
Odpowiedz@pert: "już pominę fakt, że mogliby spróbować napisać nowe bajki, a nie wciskać na siłę czarnych do starych bajek" Właściwie, to bajek pisać nie trzeba - są przecież afrykańskie bajki i z tego co pamiętam z dzieciństwa, naprawdę zajefajne. Był taki miesięcznik "KONTYNENTY", gdzie m.in. były bajki i opowiadania z różnych krajów. Z akcją zapierającą dech w piersiach, z morałami i przesłaniami jak z innej planety (odmienna kultura i warunki robią swoje). Ale po co przybliżać nam czarną kulturę, jak można jakieś czarne pokraki wpier*olić na siłę i bez sensu do "białego" filmu. I jak tak oglądam te tanie zagrywki disneja czy niggejflixu, to się zastanawiam kto tu jest większym rasistą: ja, czy te hollyłudzkie pipy lejące ciepłym moczem na czarne dziedzictwo.
OdpowiedzTo się nazywa gender exchange, albo tace exchange i ma na celu głównie zrobienie szumu wokół filmu, żeby więcej osób o nim usłyszało i poszło do kina. Jest na to rozwiązanie, nie oglądać tego gówna i nie klikać w te artykuły.
Odpowiedz