Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Źle

Dodaj nowy komentarz
avatar wroblitz
1 3

Przypuszczam, że powodem takiego stanu rzeczy może być fakt, że mamy w swoim porządku prawnym coś takiego, jak Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, która zabrania sprzedaży napojów alkoholowych osobom, których zachowanie wskazuje, że znajdują się w stanie nietrzeźwości, a jednocześnie nie mamy Ustawy o wychowaniu we wstrzemięźliwości pierogowej i przeciwdziałaniu pierogoobżarstwu, która by zabraniała sprzedaży pierogów osobie, której zachowanie wskazuje, że znajduje się w stanie sytości. No ale to tylko taka moja robocza teoria.

Odpowiedz
avatar yabol428
0 0

@wroblitz: Krótko mówiąc, mamy prawo, które w niektórych okolicznościach zabrania sprzedawania legalnego towaru. Z gospodarczego punktu widzenia jest to rozwiązanie szkodliwe.

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 2

@yabol428: Nie tylko my je mamy, a wręcz byłbym gotów zaryzykować stwierdzenie, że podobnie wygląda to na całym świecie (zwłaszcza tym cywilizowanym). Co do podniesionego przez Ciebie argumentu, to zapewne można by go użyć również w ramach forsowania tezy, że osoby znajdujące się pod wpływem alkoholu powinny móc prowadzić swoje legalnie posiadane samochody, a gospodarka by na tym skorzystała, bo przecież by je też wówczas tankowali, zostawiając pieniądze na stacjach benzynowych. Czy też - podając przykład mniej (nomen omen) odjechany, a bardziej zbliżony - pozwolić na sprzedaż tego alkoholu nieletnim (wszak wówczas też mamy do czynienia z wyłączeniem sprzedaży legalnego towaru w niektórych - również podmiotowych - sytuacjach i z całą pewnością napędziłoby to gospodarkę dodatkowym obrotem.

Odpowiedz
avatar Rodzio
1 1

@wroblitz: A jakie zachowanie jest uznawane za wskazujące na nietrzeźwość? Takie określenie jest tak bardzo rozmyte i nieprecyzyjne, że jestem przekonany, iż w wielu przypadkach można nie sprzedać już drugiego piwa i mieć na to rozsądne argumenty. I wydaje mi się (nie mam liczb, jak Ci sie chcę/masz, to śmiało) że przepis ten jest baaardzo martwy, za to na tę samą ustawę powołują się niektóre sklepy, które przy sprzedaży piw bezalkoholowych (poniżej 0,5% alkoholu) wymagają okazania dowodu osobistego, co jest tym śmieszniejsze, że piwa te nie są alkoholem według wspomnianej ustawy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 września 2023 o 10:11

avatar wroblitz
1 3

@Rodzio: Wszelkie zachowanie prowadzące do (subiektywnego) przekonania sprzedawcy, że klient znajduje się w stanie nietrzeźwości (tj. w stanie powyżej 0,5 promila lub prowadzącym do stężenia przekraczającego tę wartość). I jakkolwiek jest to jeden z bardziej martwych przepisów (podobnie rzecz się ma z przeklinaniem w miejscach publicznych), przez co nieporównanie częściej dochodzi do sprzedaży napoju alkoholowego (w sumie o tym napoju, to jeszcze coś pod koniec) komuś eweidetnie i faktycznie wstawionemu (i to do poziomu kilkukrotnie przewyższającego dopuszczalny limit), tak jednak po ostatnim wyroku Trybunału Konstytucyjnego (odnośnie odmowy świadczenia usługi ze względu na wolność sumienia) - można bez konsekwencji pomylić się w ocenie i odmówić sprzedaży alkoholu komuś, kto będzie sprawiał takie wrażenie, w istocie będąc zupełnie trzeźwym (ciekawą kwestią jest też to, że przepis zabrania sprzedaży wyłącznie osobom znajdującym się pod wpływem alkoholu, zaś już innych - podobnie działających substancji - nie). Kwestia proszenia o dowód przy zakupie piw do 0,5% (nie "poniżej 0,5%") wynika z faktu braku właściwego przeszkolenia pracowników, a często i samych właścicieli. Na koniec obiecana kwestia napoju. Przepis zabrania sprzedaży i podawania "napojów alkoholowych", a więc - zgodnie z definicją słownikową - "płynnego środka spożywczego" - w związku z czym zastanawia mnie, czy sprzedaż zamrożonego alkoholu (oczywiście mówimy tu o napojach o stężeniu umożliwiającym jego zamrożenie) wypełniałaby znamiona tego czynu.

Odpowiedz
avatar Rodzio
1 1

@wroblitz: właśnie ten brak konsekwencji w pomyłce jest tu idiotyczny, wiem że mało kto z tej możliwości odmowy korzysta (pomijając przypadki zgonów), ale jednak sam zapis jest dość marny według mnie. Kasy samoobsługowe w lidlach chyba wciąż mają (na pewno mieli bardzo długo) konieczność akceptacji piw do 0.5 (racja, pominąłem połówkę), a na zwykłych kasach przypomnienie o konieczności sprawdzenia dowodu (czy to nie jest przypadkiem nielegalne w tym momencie?), tak że nie do końca są to braki w przeszkoleniu. Myślę, że znajdę gdzieś jeszcze wiadomość od lidla, że tak jest i będzie bo ta ustawa, blablabla, jakbyś był zainteresowany mogę podesłać jak znajdę :P

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 2

@Rodzio: Sam zapis jest ok, albowiem mówi on, że sprzedawcy nie wolno sprzedać alkoholu osobie, której zachowanie wskazuje na to, że znajduje się ona w stanie nietrzeźwości. Wynika z niego jasno, że musi tu zaistnieć przesłanka (wyrażona w zachowaniu) sugerująca taki stan. Tym, z czym zdajesz się mieć problem, jest brak jakichkolwiek konsekwencji w przypadku stwierdzenia takiego zachowania u kogoś, kto jest trzeźwy (czy też uściślając - nie znajduje się w stanie nietrzeźwości), a do tego to już odnosi się wspomniany wyrok TK (K 16/17 z 26 czerwca 2019 r., jakbyś był go ciekaw), który skądinąd odnosi się do sprzedaży czegokolwiek (a więc nie tylko alkoholu), czy też wykonania jakiejkolwiek usługi, więc i z tego względu nie ma wiele wspólnego z tym, co zapisane jest w Ustawie o przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Ciężko dopatrzyć się w konieczności takiej akceptacji czegokolwiek nielegalnego (no bo o jakim wykroczeniu moglibyśmy tu mówić, skoro nawet pracownik wówczas nie prosi o dowód (uzyskując wgląd do twoich danych osobowych), a jedynie na oko stwierdza, że jesteś pełnoletni? Sklepy mają w tym swobodę - równie dobrze mogłyby sobie uznać, że będą w taki sposób akceptować wszelkie zakupy powyżej jakiejś kwoty). Niemniej jednak jak najbardziej istnieją podstawy do odmowy okazania dowodu w sytuacji poproszenia o niego przy zakupie piwa do 0,5%, które nie jest napojem alkoholowym w rozumieniu ustawy. Jak znajdziesz tę wiadomość, to możesz podesłać - chętnie poczytam.

Odpowiedz
avatar Rodzio
1 1

@wroblitz: Mam problem z subiektywnością oceny kiedy następuje stan nietrzeźwości. Ustawa określa w sposób jasny czym jest stan nietrzeźwości, a jednocześnie pozwala na określanie go "na oko" przez pryzmat doświadczeń czy widzimisię sprzedającego. Wyobrażasz sobie, że tracisz prawo jazdy, bo policjant stwierdził że masz powyżej 0,5 promila w wydychanym powietrzu na podstawie tego, że dużo machasz rękami (a dokładnie tak robił jego ojciec jak się napił)? Dobrze, że ten przepis jest martwy ;) Co do nielegalności - mam na myśli właśnie wymaganie okazania dowodu, wyślij jakiegoś młodzika po zerówkę do Lidla (o ile tego nie zmienili), to się przekonasz że poproszą go o dowód i odmówią sprzedaży w przypadku odmowy okazania. Poszukam, jak dobrze pamiętam, to w tej wiadomości Lidl usprawiedliwiał się właśnie tą ustawą i niechęcią do uczenia kultury picia alkoholu przez nieletnich. I zapomniałem poprzednio - zdaje mi się, że forma zdefiniowania w ustawie napoju alkoholowego (Art. 46.1.) określa napój jako produkt, a skoro produkt, to jego stan skupienia nie jest istotny. Często zwracasz uwagę na błędne użycie jakiegoś słowa, które w języku jest używane w określonym kontekście, a w prawie występuje w nieco lub zupełnie innym, czy też jest doprecyzowane - to samo mamy tutaj, z tym że w sądzie, jak mniemam, ważniejsza jest definicja z ustawy niż słownika, natomiast w życiu (w tym tutaj, przeważnie) - odwrotnie. Liczę, że się ze mną zgodzisz w tej kwestii.

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 2

@Rodzio: W swoim poprzednim komentarzu zapomniałem zapytać o to, jakie rozwiązanie Ty byś zaproponował. Alkomat w każdym sklepie, w którym można kupić alkohol? W każdym razie mnie osobiście mniej niesprawiedliwą i krzywdzącą wydaje się odmowa sprzedaży alkoholu z powodu uznania na oko, że chcący go kupić jest pijany, aniżeli odmowa sprzedaży komuś chleba, bo nie i już, więc nie za bardzo rozumiem dlaczego tak czepiasz się tej ustawy, a nie wyroku TK (tym bardziej, że nawet bez tego zapisu w ustawie, możnaby na gruncie tego wyroku nie sprzedać tego alkoholu i to bez względu na to, czy chcący go kupić jest na nasze oko pijany, czy trzeźwy). Przykład z utratą prawa jazdy nijak ma się do tego, o czym piszemy (a piszemy o prawie do odmowy sprzedaży, nie zaś do pozbawienia kogoś nabytych uprawnień, przy którym oczywiście taka podstawa jest niedopuszczalna i nie ma miejsca, więc nie za bardzo rozumiem to Twoje "Dobrze, że ten przepis jest martwy" na zwieńczeniu tego przykładu z prawem jazdy, do którego ten przepis w żaden sposób się nie odnosi). Jeśli idzie o Lidla, to skoro po wyroku TK (uznającym art. 138 kw w części zawierającej słowa "albo umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest zobowiązany" za niezgodny z Konstytucją) każdy przedsiębiorca ma prawo odmówić każdemu klientowi sprzedaży czegokolwiek, czy też wykonania jakiejkolwiek usługi bez podawania jakiegokolwiek powodu, to tym bardziej sklep ma prawo odmówić sprzedaży piwa 0,3% młodzieży, nieletnim, kurierom, rudym, czy kobietom w ciąży - ot, klasyczne "A maiori ad minus". Co do napoju alkoholowego, to myślę, że taki fortel nie ostałby się przede wszystkim przez wzgląd na wykładnię celowościową (która ma zdecydowany prymat nad językową), zaś niewątpliwym celem tego przepisu jest zaprzestanie dalszego podawania alkoholu takiej osobie, nie zaś zaprzestanie podawania go w formie płynnej. W tym względzie bardzo wdzięcznym przykładem jest art. 76 kw, który mówi o rzucaniu kamieniami (czyli więcej niż jednym kamieniem, a przy tym rzucaniu, a nie choćby ich upuszczaniu z wiaduktu), gdzie jednak penalizowane jest również upuszczenie jednego kamienia na taki pojazd. Odnośnie do samej definicji napoju alkoholowego, to pewnie istnieją dwa poglądy - jeden taki, jaki przedstawiasz (czyli uznający, że liczy się wyłącznie to, co jest w opisie i na ten przykład "metal kolorowy" wcale nie musi być metalem, "człowiek niewierzący" wcale nie musi być człowiekiem, jeżeli tylko w definicji tych terminów nie zostają powielone te słowa) i druga - mnie osobiście bliższa - uznająca, że skoro w nazwie pada jakieś słowo, to jest ono wiążące i nie musi zostać powielone w opisie - przykładowo "żel pod prysznic" może być opisany jako "produkt do mycia ciała" (bez podania jego konsystencji / formy), a jednocześnie będzie nim tylko taki produkt, który dodatkowo spełnia warunek zawarty w nazwie (forma żelu). No ale w żaden sposób bynajmniej nie zamierzam forsować swojego poglądu jako trafniejszy / bardziej właściwy, bo za równie poprawny uważam ten, za którym Ty optujesz.

Odpowiedz
avatar Rodzio
0 0

@wroblitz: zwieńczenie dotyczyło wyłącznie sprzedaży, nie prawa jazdy, niefortunnie umiejscowiłem to zdanie. Inny zapis - cóż, mam świadomość, że jest to trochę podkładka na to, że chronimy przed problemem alkoholowym, trochę podkładka na odmowę sprzedaży awanturnikom itd, jednak jestem fanem precyzyjnych przepisów, a tu o taki chyba ciężko, co nie zmienia mojej opinii. Alkomat odpada, bardziej skłaniam się ku określeniu co na taki stan wskazuje, typu awanturowanie się, brak kontaktu z otoczeniem, trudności z utrzymaniem równowagi - z wyłączeniem takowych wynikających ze stanu zdrowia, oczywiście (przykładowo ktoś ma krótszą nogę i kuleje). Wciąż nie idealne, ale wg. mnie bardziej precyzyjne określenia, choć wiem że mocno przekraczają pół promila. Co do odmowy sprzedaży czegokolwiek - tak, oczywiście, jednak jest różnica między "nie wydrukuje plakatu PO bo nie chce was wspierać", "nie bo mam taki humor", czy "nie sprzedam Ci napoju gazowanego jak nie pokażesz dowodu". "Nie sprzedam bo jesteś czarny" to już raczej rasizm, a nie odmowa sprzedaży. Dlatego jak ktoś nie chce mi czegoś sprzedać - luz. Jeśli nie chce tego zrobić, bez wglądu w dokument, o który nie ma prawa prosić, to nie jest to w mojej opinii spoko. I w końcu, co do definicji - przy kamieniach bym sie też nie czepiał, masz rację że należy tu uwzględnić w jakim celu jakiś przepis powstał. Dalej sie zgadzamy, więc nie draże

Odpowiedz
Udostępnij