Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Sklep

Dodaj nowy komentarz
avatar yahoo111
5 5

Są podane godziny otwarcia sklepu i sklep ma być otwarty w tych godzinach. Jeśli sklep zamyka się o 22, pracownicy zamykający sklep mają zmianę do 23 i nie muszą zamykać sklepu wcześniej, żeby mogli wyjść o 22, zwłaszcza że zamknięcie sklepu trochę trwa. Komentarz jest kompletnie niepotrzebny i w żadnym stopniu nie jest mistrzowski. Na zasadzie „nie wiem, ale się wypowiem”. Jak pracowałem w sklepie 15 lat temu, to pracodawca wymagał wypełnienia godzin w miesiącu (8 godzin na dzień roboczy wg grafiku), zmiana była rozpisana do godziny zamknięcia sklepu i wszystkie czynności po zamknięciu (sprzątanie, rozliczenie) były niepłatnymi nadgodzinami wyłącznie w gestii pracownika jak szybko potrafi je ogarnąć. Od tamtej pory jest to nielegalne i pracodawca musi przeznaczyć odpowiedni czas na zamknięcie sklepu.

Odpowiedz
avatar wroblitz
-1 3

@yahoo111: Z tym, że godziny otwarcia sklepu to - jak sama fraza wskazuje - godziny jego otwarcia (godziny, w których jest on czynny), nie zaś godziny wejścia do niego. Innymi słowy - do tej godziny należy do sklepu nie tylko wejść, ale również zrobić zakupy i z niego wyjść. To zaś raczej nie jest możliwe w 5 minut (a już na pewno nie ma gwarancji, że każdy klient wchodzący do sklepu - który jest otwarty do 22:00 - o 21:55 zrobi swoje zakupy, zapłaci za nie i z niego wyjdzie do 22:00. Z tego względu ja osobiście uważam taką praktykę za jak najbardziej zrozumiałą i zasadną.

Odpowiedz
avatar Glaurung_Uluroki
3 3

@wroblitz: Naprawdę? Tym razem racji Ci nie przyznam. Otwarcie, to możliwość wejścia. Po to właśnie czas pracy załogi jest o godzinę dłuższy.

Odpowiedz
avatar wroblitz
1 1

@Glaurung_Uluroki: Jeżeli jest to godzina wejścia, to co w takim razie - podług tego Twojego rozumowania - stoi na przeszkodzie, żeby po takim wejściu o 21:55 robić zakupy do np. 1:30?

Odpowiedz
avatar Glaurung_Uluroki
2 2

@wroblitz: A jaka jest przeszkoda, żeby wchodząc o 21:00. robić zakupy do 23:30.? Po co w ogóle otwierać?

Odpowiedz
avatar wroblitz
1 1

@Glaurung_Uluroki: No według mnie właśnie przeszkoda jest taka, że godziny otwarcia sklepu nie są ramami czasowymi, w których można do niego wejść, tylko, w których można z niego skorzystać, a więc jeżeli do sklepu, który jest otwarty do 22:00, wejdziesz o 21:00, to do 22:00 musisz zrobić w nim zakupy, zapłacić za nie i wyjść ze sklepu. Natomiast w przypadku tego Twojego rozumowania, to istotnie nie ma to większego znaczenia. Z tym, że przypominam, że za tą Twoją opcją to optujesz Ty - nie ja.

Odpowiedz
avatar Glaurung_Uluroki
2 2

@wroblitz: Nigdy nie pracowałeś w handlu, nieprawdaż? Cały czas popełniasz błąd semantyczny, bo sklep jest otwarty, jeśli można do niego wejść, a jeśli nie można wejść, to jest zamknięty. QED.

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 0

@Glaurung_Uluroki: Widzę, że - w braku argumentów - przechodzisz już do argumentów ad personam. Co będzie następne? Wklejanie w odpowiedzi całych rzędów emotki xD? Z doświadczenia z tego rozmówcami wiem, że nawet jeżeli napiszę Ci, że przepracowałem w handlu 5 lat (zarówno w Polsce, jak i za granicą), to i tak to pewnie w jakiś sposób zdeprecjonujesz lub uznasz, że to nieprawda, więc po co? Myślę, że znacznie więcej korzyści przyniesie Ci ponowne wyłożenie tego, co już napisałem, albowiem zdajesz się tego nie rozumieć / przeinaczać na swoją modlę - godziny otwarcia sklepu to według mnie godziny, w których można z niego skorzystać (tj. wejść, zrobić zakupy, zapłacić za nie i wyjść). Swoją drogą, rozumiem, że skoro wyśmiewasz stanowisko "Jeśli nie można (po godzinie do której otwarty jest sklep) wejść do sklepu, to jest on zamknięty", to sam stoisz na stanowisku, że jeżeli nie można do niego wejść po godzinie otwarcia, to znaczy, że jest on otwarty?

Odpowiedz
avatar Glaurung_Uluroki
0 0

@wroblitz: Nie atakowałem Cię ad personam. Teraz zaatakuję: Czytanie ze zrozumieniem szwankuje? Bez odbioru.

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 0

@Glaurung_Uluroki: Skoro już przy czytaniu ze zrozumieniem jesteśmy, to ja z kolei nie napisałem, że "zaatakowałeś mnie ad personam", tylko, że "przeszedłeś do argumentów ad personam". Bywaj.

Odpowiedz
avatar yahoo111
2 2

@wroblitz: Jeśli do sklepu można wejść o 15, to co stoi na przeszkodzie, żeby robić w nim zakupy do 24? Tylko to, że klient zostanie wyproszony o godzinie zamknięcia sklepu, lub poproszony o natychmiastowe podejście do kasy. Jeśli ktoś wpadnie do sklepu po chleb, gumę do żucia albo płyn do spryskiwaczy (jeden z tych przedmiotów), to jaki problem, żeby wziął, rzucił na taśmę, zapłacił i wyszedł? Prawdopodobnie wyjdzie ze sklepu, zanim ostatni klienci w ogóle zaczną wykładać swoje zakupy na taśmę. Jeśli skorzysta z kasy samoobsługowej, to prawdopodobnie nikt by nawet nie zauważył, że zrobił zakupy. Niektórzy pracownicy próbują wywrzeć presję twierdząc, że następuje automatyczna blokada kasy. Co jest wierutnym kłamstwem. Zdarzyło mi się, że kasjerka zaczęła obsługiwać mnie 15 minut przed zamknięciem sklepu, ale była jakaś awaria kasy, potem nie chciały wchodzić kody, musiała podmienić czytnik na taki z innej kasy, koniec końców skończyła mnie kasować 10 minut po zamknięciu sklepu, a za mną stały jeszcze dwie osoby i też zostały obsłużone.

Odpowiedz
avatar wroblitz
1 1

@yahoo111: Zakładam, że problem (jak i sama geneza nie wpuszczania klientów na 5 minut przed zamknięciem) leży właśnie w tym, że zdecydowana większość ludzi wchodzących na chwilę przed zamknięciem sklepu jednak nie wyrabia się przed jego zamknięciem / nie wpada po tylko jeden produkt (co nie ma miejsca w przypadku klientów wchodzących doń o 15:00). Dodatkowo - jak znam życie - prowadziłoby to do sytuacji, w której ktoś po tej 22:00 jeszcze by wkładał rzeczy do koszyka, argumentując to tym, że przecież kasjerka i tak w tej chwili kasuje kogoś innego, więc nie ma sensu stać w kolejce i jest czas, żeby coś sobie jeszcze do koszyka dorzucić, a kolejne osoby - widząc, że inni wciąż chodzą po sklepie - robiły by to samo i finalnie zapewne ostatni klient opuszczałby sklep o 22:30.

Odpowiedz
avatar yahoo111
2 2

@wroblitz: Szczerze mówiąc, nigdy nie zetknąłem się z sytuacją, żeby ktoś wpadający do sklepu na pięć minut przed zamknięciem miał takie widzimisię i robił jakieś wielkie zakupy. Zwykle do koszyka trafiał chleb, czy bułki, parę konserw, może ser i stawał przy taśmie. Owszem, nie da rady, to pojedzie do Żabki, ale to nie zawsze jest wina klienta. Dajmy na to, że ktoś jedzie na wakacje pociągiem i pociąg na stację wjeżdża z opóźnieniem 40-minutowym. Miał być o 21:10, przyjeżdża o 21:50. Sklep zaraz obok dworca jest czynny do 22:00. Pędzi taki ktoś, żeby mieć chleb i coś do chleba, pod sklep przybiega o 21:55, a tu sklep zamknięty. Widziałem takie sceny nawet w sklepach z wspólnymi drzwiami wejściowymi/wyjściowymi, gdzie przy drzwiach stał ochroniarz i tylko wypuszczał klientów, nikogo nie wpuszczał. Żenująca sytuacja i nie do wytłumaczenia. A tak w ogóle, to ile minut przed zamknięciem byś proponował, żeby sklep nie wpuszczał klientów? Dajmy na to, że z doświadczenia wiedzą, że zdarzają się klienci, którzy przed zamknięciem sklepu robią zakupy trwające ok. 45 minut i zdarzyło się, że weszli do sklepu o 21:30, a do kasy podeszli o 22:15. Niestety, w koszyku mieli także mrożonki, które personel musiałby wyrzucić, bo nie wiadomo było, jak długo są one w koszyku i czy nie uległy rozmrożeniu. To co? Sklep czynny do 22:00 powinien być zamykany o 21:15? Bo z doświadczenia znają klientów, którzy tak długo robią zakupy?

Odpowiedz
avatar wroblitz
1 1

@yahoo111: Ty być może nie, natomiast jestem pewien, że pracownicy Biedronki, czy innego Lidla byliby Cię w stanie uraczyć dziesiątkami podobnych opowieści. Ja zaś osobiście jestem w stanie się z Tobą spotkać przed jakimś supermarketem na chwilę przed jego zamknięciem i założyć o to, czy ostatni klient wyjdzie z niego przed, czy po godzinie, do której jest otwarty. Zapewne zdarzają się i takie sytuacje, jak te opisane przez Ciebie, choć nie oszukujmy się - stanowią one zapewne jakiś promil wszystkich, bo na ogół jednak ten klient nie podróżuje jakimś spóźnionym pociągiem, nie został uderzony pałką w drodze do sklepu o 19:50 i ocknął się dwie godziny później, nie musiał nagle odwieźć syna z nagłym zapaleniem wyrostka robaczkowego do szpitala, nie został zatrzymany przez policję, czy co tam jeszcze, tylko jest ćwokiem, któremu o 21:50 się nagle przypomniało, że brakuje mu jakichś produktów na jutro, bądź też po prostu kimś, kto robi to intencjonalnie w ramach swojego stylu życia. Najwyraźniej znajdujemy się na przeciwnych biegunach, jako że dla Ciebie nie wpuszczenie kogoś do sklepu na 5 minut przed jego zamknięciem jest żenujące i nie do wytłumaczenia, dla mnie zaś jest to zupełnie zrozumiałe i zasadne. I jeśli o mnie idzie, to ja jestem w stanie jakoś z tym żyć (w sensie z tym, że mamy na tę kwestię odmienne zdania). Jeśli zaś idzie o Twoje pytanie, to ja uważam, że sklep czynny do 22:00 powinien być zamykany o 22:00, z tym, że o tej samej godzinie powinny być też zamykane kasy. Myślę, że wówczas ludzie dość szybko by się nauczyli przychodzić do sklepów z takim wyprzedzeniem, jakie jest im potrzebne na zrobienie zakupów (bez względu na to, czy te zajmują im 2 minuty, czy 45 minut). Gdybyś jednak koniecznie chciał usłyszeć z mojej strony jakąś uniwersalną wartość, to z pewnością nie byłaby to żadna z tych skrajnych, tylko raczej średnia.

Odpowiedz
avatar kajus44
1 1

Dlatego jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest takie, że kasjerka o punkt 22:00 gasi kasę, zamyka drzwi sklepu od środka. Jeśli ktoś zdąży wejść, wziąć produkt, podejść do kasy, zostać skasowanym i zapłacić - spoko. Jeśli nie zdąży - jego problem. Do 22:00 ma go w sklepie nie być. Podobnie jak z zakupem alkoholu w miastach z wieczorną prohibicją. O 22 czy tam 23 (różnie) kończy się możliwość zakupu takowego i choćby uj na uju stawał - nie da się i już.

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@kajus44: Tak, tak. A jeśli kasa się zepsuje, a to jest ostatni sklep otwarty w okolicy, to uj klientowi w upę, nieważne że wina sklepu, ma go w sklepie nie być.

Odpowiedz
avatar kajus44
-1 1

@yahoo111: zepsuje się o 21:55? Bo nie bardzo wiem o co chodzi. Debata dotyczy ogólnie wszystkich sklepów a nie jednego na wsi, w dodatku z zepsutą kasą.

Odpowiedz
avatar yahoo111
-1 1

@kajus44: Tak. Czasem kasa się zepsuje. Czasem na linii kas jest tylko jedna czynna, bo wszystkie pozostałe są rozliczone i zamknięte. I to nie w wiejskim sklepie, tylko nawet w hipermarketach. Nawet nie musi to być zepsuta kasa. Może być np. brak połączenia z internetem. Wtedy nawet gdyby pozostałe kasy nie były rozliczone i zamknięte, to i tak nie byłoby sensu ich włączać. Nie wiem, co w tym dziwnego. Nigdy nie zdarzyła Ci się taka sytuacja? I nie musi to być 21:55, może to być 21:30 i może ciągle być kilkudziesięciu klientów przed taśmami, którzy weszli do sklepu o 21:00 i zrobili zwyczajne duże zakupy. Wszystkim powiesz, żeby wyszli? A może powiesz, że nie wiesz, czy uda się obsłużyć wszystkich, bo o 22:00 kasa się wyłącza i wyp*.* ze sklepu?

Odpowiedz
avatar smokin
0 0

Kto w handlu nie pracował nie zrozumie tego, który w handlu pracował. A tym bardziej klient nie zrozumie pracownika, jeśli traktuje go, jako kogoś gorszego od siebie. Większość ludzi uważa, że jak sklep czynny do 22 to do 22 mogą do niego wejść i robić zakupy ile chcą. Owszem pracownicy zazwyczaj mają doliczony czas na ogarnięcie sklepu po zamknięciu (czyli sklep zamykamy o 22 ale grafik mam ułożony do 22 z hakiem) ale np u mnie nie jest to godzina a 15 minut. Trzeba zrobić raporty, kasę policzyć, podłogę umyć. Jak trafi się klient co wejdzie o 21:55, będzie robił zakupy do 22:10 to ja się z czasem nie wyrobię i będę siedzieć w robocie za darmo bo nikogo nie obchodzi, że klient był marudny. A wybaczcie ale w dzisiejszych czasach pracownicy sklepów sieciowych raczej nie są skłonni do tego, żeby robić za friko bo ktoś nie zna się na zegarku. No i czy wy wychodzicie z pracy o ustalonej godzinie czy może dla dobra pracodawcy dajecie się naciągać na zostawanie w pracy po godzinach? Za darmo oczywiście. Ludzie nie rozumieją, że skoro chcą kupować tanio, jak najtaniej się da, to odbędzie się to kosztem gorszej jakości towaru i gorszej obsługi klienta. Nikt za niską płacę nie będzie się użerał z klientami po godzinach (bo pracodawca "optymalizuje" koszty i zapomnij o nadgodzinach). Ale zgadzam się poniekąd, że jak do 22 to nie powinien być zamknięty o 21:55. Aczkolwiek jak mi klient włazi 5 minut przed zamknięciem to ja go od razu informuje, że za 5 minut zamykam. I o 22 zamykam sklep. Jak nie działa przygaszam światła.

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@smokin: Byłem w takiej sytuacji, tylko w czasach, gdy legalne było wpisanie w grafiku 21:30 jako godziny zakończenia zmiany, bo o tej godzinie zamykany był sklep. Umycie podłogi było jeszcze przed 21:30. Rozliczenie kasy zaczynało się punktualnie, tylko jak drukarka zaszwankowała, albo jak coś nie chciało się zapisać i rozliczyć (czasy sprzed rozliczeń online), to trudno, trzeba było czekać. A pracodawca miał to w nosie. Czasy się zmieniły, teraz musi być czas w grafiku na ogarnięcie zamknięcia sklepu, a jeśli coś nie działa na łączach, to dzwoni się do dyżurnego informatyka i lecą nadgodziny, jeśli rozliczenie MUSI pójść (bo jest np. ostatni dzień miesiąca albo kwartału, albo firma wymaga pełnego rozliczenia dobowego, więc informatyk próbuje ogarnąć dostęp, albo instruuje, jak przełączyć się na alternatywne połączenie z internetem).

Odpowiedz
Udostępnij