W tych kilometrówkach pięknie widać tę skondensowaną, wydestylowaną polskość, która rozkwitała za PRLu, tego starego i tego pisowskiego.
Kilometrówka to rekompensata za wykorzystanie prywatnego samochodu do zadań służbowych. Jeśli dojeżdżasz własnym autem, pracodawca oddaje ci za paliwo plus eksploatacja pojazdu. Inny pomysł mają na to polacy, bo oni uważają, że się należy, a skoro "się należy", to trzeba wykombinować coś, nakłamać i wyrwać. I typowy polak nie ma przed tym nawet najmniejszych oporów. Tak jak ta pani.
PiSowiec jedzie limuzyną z szoferem, ale kilometrówki też bierze. Byłby głupi, gdyby nie wziął. Każdy "przedsiębiorczy" polak tak uważa i dlatego po wyborach nagle magicznie nie będzie lepiej. Różnica będzie taka, że nie będziemy już tak bardzo galopować na wschód. Osobiście mam nadzieję, że będziemy powoli pełzać z powrotem na Zachód, gdzie kilometrówki się nie bierze, jeśli się nie dojeżdża prywatnym samochodem do pracy. Tam rozumieją, że takie zachowanie to zwykłe złodziejstwo i wyłudzenie.
Samochodem? Już jeden pisior (Adaś Hofman) poległ przez kilometrówki.
OdpowiedzSzkoda nawet wspominać, ile dobrze zarabiających pobiera 800+ na dzieci ;-) Hipokryzja jest bardzo popularna w dzisiejszych czasach.
Odpowiedz@Zelbet: Niby dlaczego mieliby nie pobierać? Ich dzieci jakieś gorsze od dzieci patusów, żeby kiełbaski wyborczej miały nie wziąć?
Odpowiedz@Zelbet pobieram i jestem za likwidacją tego świadczenia w takiej formie. Now try to wrap your head around this
Odpowiedz@Maquabra: A ja mówię, że mieliby nie pobierać? Tylko dlaczego jęk kiedy babka bierze to, co jej się niby należy?
OdpowiedzW tych kilometrówkach pięknie widać tę skondensowaną, wydestylowaną polskość, która rozkwitała za PRLu, tego starego i tego pisowskiego. Kilometrówka to rekompensata za wykorzystanie prywatnego samochodu do zadań służbowych. Jeśli dojeżdżasz własnym autem, pracodawca oddaje ci za paliwo plus eksploatacja pojazdu. Inny pomysł mają na to polacy, bo oni uważają, że się należy, a skoro "się należy", to trzeba wykombinować coś, nakłamać i wyrwać. I typowy polak nie ma przed tym nawet najmniejszych oporów. Tak jak ta pani. PiSowiec jedzie limuzyną z szoferem, ale kilometrówki też bierze. Byłby głupi, gdyby nie wziął. Każdy "przedsiębiorczy" polak tak uważa i dlatego po wyborach nagle magicznie nie będzie lepiej. Różnica będzie taka, że nie będziemy już tak bardzo galopować na wschód. Osobiście mam nadzieję, że będziemy powoli pełzać z powrotem na Zachód, gdzie kilometrówki się nie bierze, jeśli się nie dojeżdża prywatnym samochodem do pracy. Tam rozumieją, że takie zachowanie to zwykłe złodziejstwo i wyłudzenie.
Odpowiedz