Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Po wyborach

Dodaj nowy komentarz
avatar Zowk_Sjookoski
4 6

Bedzie taki trzask pękających dup, że wstrząsy będą odczuwalne w całej Polsce, nie tak jak po Ohradzany na Słowacji.

Odpowiedz
avatar not2pun
4 6

no moja tesciowa się zdziwi jak nie usłyszy wina Tuska w wiadomościach tvp

Odpowiedz
avatar rloos
-1 7

Dopuki jest Duda prezydentem to tvp jest nietykalne. Nie mają 3/5 głosów

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
3 5

@rloos: Nie przypominam sobie, by PIS miał 3/5 w poprzedniej kadencji

Odpowiedz
avatar Rodzio
1 5

@Kajothegreat: mając prezydenta nie było im potrzebne - teraz by się przydało, żeby móc przegłosować veto.

Odpowiedz
avatar wroblitz
3 3

@Rodzio: Weto czego? Uchwały Rady Mediów Narodowych?! Bo to ten organ (złożony z 5 członków powoływanych na 6-letnią kadencję) - w drodze uchwały właśnie - między innymi powołuje Prezesa TVP. Prezydent zaś ma konstytutywne prawo do wetowania ustaw Sejmu.

Odpowiedz
avatar Rodzio
1 1

@wroblitz: pisałem ogólnie do Kajothegreat odnośnie 3/5, a jak już jesteśmy przy tvp to nie samym prezesem ten twór żyje - jest jeszcze np. finansowanie, co do którego ustawy, o ile wiem, są istotne.

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 0

@Rodzio: Nie sądzę, by Duduś blokował dekonstrukcję tvp. A jeśli będzie, domyślam się, że będą będą jakieś sposoby obejścia weta rozważane.

Odpowiedz
avatar Rodzio
1 1

@wroblitz: no to elegancko, mądrego to i miło posłuchać. @Kajothegreat: zobaczymy co oni tam jeszcze wymyślą, TVP to tylko jeden z elementów tej układanki, a czy są jakieś sposoby na omijanie weta, poza 3/5 lub 2/3 (bodaj konstytucja), to bardziej wroblitz jest tu specem, ja się aż tak bardzo w temat nie zagłębiałem. Wciąż sądzę, że tak ogólnie, to najłatwiejszego żyćka mieć nie będą.

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
3 7

Jeśli przestaną rzucać 3 miliardy rocznie na tvp (budżet NFZ to 16 mld, hehehehehe), to już będę szczęśliwy. Za te 3 mld można by było podwyższyć pensje pielęgniarkom i lekarzom. Krótko mówiąc: drastycznie skrócić kolejki do lekarzy. Dosyć zabawne, że to właśnie elektorat 60 + strzela sobie w kolana.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 października 2023 o 15:21

avatar ziewa
2 2

@Kajothegreat Chyba coś Ci się pomyliło. Budżet NFZ to jakieś 110 mld. Te 3 mld to dużo, ale w skali państwa to nie jest, aż taka kosmiczna suma.

Odpowiedz
avatar allahuwonsz
1 1

@Kajothegreat: "Za te 3 mld można by było podwyższyć pensje pielęgniarkom i lekarzom" czytaj: "nie dość, że rozdawnictwo osiemset plus nadejdzie by dobić wartość PLN, to jeszcze warto zrobić doładowanie inflacji poprzez pompowanie cyferek wypłatowych dla (wstaw populistyczny zawód)." Średnia hawajska DLA KAŻDEGO!

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 0

@ziewa: To jest internet - miejsce, w którym możesz, udając znawcę tematu, napisać każdą bzdurę i przytoczyć dowolne wartości (równie dobrze Kajo mógł napisać, że wyniósł on 5 000 zł), a 99% czytających i tak bezrefleksyjne to łyknie, tak jak łyknął to ongiś Kajo i teraz powtarza, chcąc uchodzić za eksperta. Swoją drogą - 110 mld wyniósł on w zeszłym roku, tegoroczny to 142 mld.

Odpowiedz
avatar Rodzio
0 0

@wroblitz: chciałem Ci odpuścić, ale jak już czepiasz się zmyślonych liczb, to właśnie to robisz w dyskusjach o inflacji - wymyślasz takie, które pasują pod zjawisko (ignorując niemal zerowe prawdopodobieństwo wystąpienia takich), które chcesz udowodnić, a inni klaskają. Klaszczą. Nie wiem, którą formę wolisz, zostawię obie.

Odpowiedz
avatar wroblitz
1 1

@Rodzio: Moim zdaniem jest dość duża różnica pomiędzy stwierdzeniem "Budżet NFZ to 3 mld zł" a podaniem jakiegoś wymyślonego przykładu ceny, celem pokazania, jak działa inflacja (inaczej by było, gdybym ja w komentarzu, do którego nawiązujesz napisał przykładowo "Kilogram truskawek w sierpniu 2022 r. kosztował 20 zł / kg, a we wrześniu 19 zł / kg", bo to jest odniesienie się do konkretnych danych, które można zweryfikować. Ja zaś napisałem "Jeżeli w sierpniu 2022 r. jakiś produkt kosztował 20 zł, a we wrześniu 19 zł", gdzie ewidentnie był to przykład hipotetyczny (z czym w żaden sposób się nie kryłem), nieodnoszący się do żadnego konkretnego produktu (nie można więc sprawdzić jego ceny w tamtym okresie, a tym samym zarzucić mi podawania nieprawdziwych danych, co jest dość łatwe w odniesieniu do budżetu NFZ) i wymyślony wyłącznie na potrzeby dowiedzenia, że spadek inflacji niekoniecznie musi oznaczać wolniejszy, acz dalszy wzrost ceny. No ale oczywiście Ty możesz być odmiennego zdania i stawiać sobie pomiędzy tymi dwiema rzeczami znak równości. Jeżeli zaś nie chcesz bazować na hipotetycznych przykładach, to mogę podać taki życiowy, odnoszący się do ceny paliwa. http://mistrzowie.org//uimages/services/mistrzowie/i18n/pl_PL/comments/f276/f2763833273942b673dd0927966d8512.jpeg Jak widzisz na załączonym wykresie, w kwietniu tego roku oscylowała ona w granicach 6,70 zł, zaś w maju w okolicach 6,50 zł. Zakładając, że w kwietniu przyszłego roku inflacja wyniesie powiedzmy 9%, a w maju 8,5% (i zapominając na chwilę, że inflacja to coś więcej niż odnośnik do ceny jednego konkretnego produktu), to w myśl forsowanej teorii ("Spadek inflacji oznacza, że cena dalej rośnie, tylko wolniej"), cena ta powinna wzrosnąć, podczas gdy w istocie spadnie (z 7,30 zł (6,70x109%) na 7,05 zł (6,50x108,5)). Swoją drogą, nie wiem, czy masz tego świadomość, ale tym swoim komentarzem to generalnie przyznajesz rację temu, co wówczas napisałem w odniesieniu do meritum, albowiem sam właśnie napisałeś, że prawdopodobieństwo wystąpienia takiego zjawiska jest niemal zerowe, a więc jakieś jest / jest większe od zera, a tyle w zupełności wystarcza do obalenia tak kategorycznych stwierdzeń, jak "Spadek inflacji oznacza, że ceny rosną wolniej" (podobnie, jak na ten przykład do zadania kłamu zdaniu "Wszyscy ludzie żyją na Ziemi" wystarczy znaleźć raptem jedną osobę, która żyje poza tą planetą, więc w momencie, w którym stwierdzasz, że żyje na niej 99,99999999% ludzi, w sposób dobitny przyznajesz rację osobie, która twierdzi, że nie wszyscy ludzie żyją na Ziemi i a contrario - stwierdzając, że takie rzeczy jak z tą ceną zdarzają się w 0,00000001% przypadków (choć wykres cen paliwa ewidentnie pokazuje, że spadki cen nie są aż tak rzadkie), de facto przyznajesz, że jest to możliwe, a więc zadajesz kłam stwierdzeniu, że spadek inflacji oznacza (zawsze) wolniejszy, acz dalszy wzrost ceny).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 października 2023 o 20:59

avatar wroblitz
1 1

@Rodzio: Dodam jeszcze, że istnieją takie rodzaje produktów, w których stały spadek ceny z miesiąca na miesiąc jest wręcz nieuniknioną normą (coś takiego obserwujemy chociażby w odniesieniu do podzespołów komputerowych), więc już z samego tylko tego względu podanie hipotetycznego przykładu jakiegoś jednego produktu, który we wrześniu kosztował mniej niż w sierpniu, nie nosi aż takich znamion absurdu, jakie próbujesz temu przypisać. Poniżej historia ceny posiadanej przeze mnie karty graficznej. http://mistrzowie.org//uimages/services/mistrzowie/i18n/pl_PL/comments/1462/1462aa34b83a7dcea34f090588346294.jpeg

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 października 2023 o 21:22

avatar Kajothegreat
0 0

@ziewa: Fakt, popieprzyło mi się. @wroblitz: yo, skąd ty wziąłeś, że silę się na eksperta?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 października 2023 o 21:38

avatar Kajothegreat
0 0

@allahuwonsz: No nie, podwyższenie pensji lekarzy nie podwyższyłoby inflacji. Lekarzy jest w Polsce jakieś 100k.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 października 2023 o 22:02

avatar Rodzio
0 0

@wroblitz: przyjacielu, właśnie w tym rzecz, że inflacja nie dotyczy pojedynczego produktu czy grupy produktów. Prawdą jest, że cena konkretnego produktu może spaść, mimo rosnącej inflacji, ale cena ogółu produktów i usług wchodzących w skład inflacji spadać w ogólnym rachunku nie będzie (przy wysokiej, nawet spadającej inflacji), czego zdajesz się zupełnie nie rozumieć. Napisałem niemal zerowe, bo nie wykluczam, że w jakimś dziwnym kraju coś takiego mogłoby się zdarzyć. Mam też zagadkę, czyje to słowa: "No i nie wiem, jak Ty (choć już trochę się domyślam), ale ja stając przed wyborem: dać wiarę czemuś, na co szanse wynoszą powiedzmy 0,001%, a czemuś, na co szanse wynoszą 99,999%, po prostu wybieram to drugie." Wracając do tematu inflacji i mojego porównania - nie rozumiesz tematu inflacji tak jak uważasz, że rozumiesz, wymyślasz liczby, twierdząc, że jest to odpowiednik inflacji, po czym dajesz przykład paliw czy karty graficznej, które są jedynie jej składową. Bronisz w ten sposób tezy, że spadek inflacji to spadek cen, a nie wolniejszy ich wzrost. Podajesz przykład zakładający 5% deflacji miesiąc do miesiąca w jednym roku i podobną w kolejnym, przy jednoczesnym wzroście inflacji rok do roku w tych samych miesiącach. Podbijasz tylko błędne odbieranie inflacji, pogłębiasz problem jej niezrozumienia, bo sam jej nie rozumiesz. Podobnie jak Kajo podkręcił temat jak dużo jest wydawane na tvp, pomimo, że procent ten wygląda zupełnie inaczej i 3 do 17 brzmi dużo gorzej niż 3 do 142. W tej kwestii wprowadzasz dezinformacje, jednocześnie krytykując za nią kogoś innego, dlatego nie waham się postawić znaki równości. I kończąc - ceny poszczególnych produktów jak najbardziej mogą spadać i nie wyklucza to ogólnie rosnących cen, zwanych inflacją. W inflacji nie chodzi o to, żeby pokazać ile gracz wyda mniej lub więcej na zestaw komputerowy, ani czy kierowca tira przewiezie ładunek taniej czy drożej, inflacja ma pokazać ile przeciętny obywatel wyda więcej bądź mniej na przeciętne życie, w którym kupujesz chleb, dojeżdżasz do pracy, chodzisz na piwo, jeździsz autem, wymieniasz w nim olej, wymieniasz kuchnie itd. Możesz zostawić 2zł mniej w biedronce lub 200zł mniej w komputroniku, jednak przy rosnącej inflacji będzie to oznaczało, że więcej zapłacisz za benzynę czy naprawę kranu. Scenariusz, o którym piszesz byłby być może całkiem prawdopodobny, ale przy bardzo niskiej inflacji i równie niskich spadkach cen - jeśli idziemy w 5% i więcej inflacji rok do roku to są to po prostu szkodliwe kocopoły. A jak chcesz udowodnić swoją tezę, to poproszę na danych historycznych GUSu dotyczących inflacji. Dodam, że nie mówimy o jednorazowym niewielkim spadku tylko trendzie. Dobrej nocy

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 0

@Rodzio: Wręcz przeciwnie - w moim komentarzu nawet znajduje się taki oto fragment "(i zapominając na chwilę, że inflacja to coś więcej niż odnośnik do ceny jednego konkretnego produktu)". Podobny disclaimer zamieściłem w pierwotnym komentarzu, do którego się odnosisz. Twoje zarzuty zaś do tej pory dotyczyły ceny jednego produktu. Dopiero w momencie, w którym się do nich odniosłem (w mojej opinii skutecznie je odpierając) wyskoczyłeś z kartą "Ale inflacja to nie jest cena jednego produktu", co skądinąd jest zachowaniem typowym dla przegrywającego na polu meritum. Inna kwestia, że to w zasadzie niewiele zmienia (swoją drogą zdajesz się również nie rozumieć tego, że ja - wbrew temu, co piszesz - wcale nie stoję na stanowisku "Spadek inflacji, to spadek cen", tylko uważam, że spadek inflacji niekoniecznie (nie w każdym przypadku) musi oznaczać wolniejszy, acz dalszy ich wzrost, a to mniej więcej tak samo subtelna różnica, jak pomiędzy twierdzeniem "Każde zwierzę jest psem" a "Nie wszystkie zwierzęta to psy". A wchodząc w to głębiej i wracając do inflacji, to ja próbuję jedynie przekazać, że samo bazowanie na wskaźnikach inflacji w poszczególnych miesiącach (bez odniesienia tych wartości do cen z odpowiednich miesięcy roku poprzedniego - oczywiście mówimy tu o inflacji rok do roku) nie pozwala na stwierdzenie tego, czy ceny te dalej rosną, oraz w jakim tempie, są stabilne, czy może (co ma miejsce nader rzadko, ale jednak jest możliwe) spadają, a umówmy się - praktycznie każdy widząc wskaźniki inflacji w poszczególnych miesiącach ocenia to wyłącznie na tej podstawie, uznając, że skoro inflacja w sierpniu wyniosła 12%, to oznacza to, że ceny od lipca do sierpnia wzrosły o 12%, a jeżeli we wrześniu wyniosła 11,8%, to we wrześniu wzrosły o 11,8% i na tej podstawie dochodzą do tej złotej konkluzji w postaci "Zmniejszająca się inflacja oznacza, że ceny dalej rosną, tyle że wolniej" - co skądinąd nawet nie jest prawdą na gruncie tego przykładu, jako że wzrost x o 12% skutkuje mniejszym wzrostem wartości (z x na 1,12x) niż wzrost 1,12x o 11,8% (który przekłada się na wzrost x o 0,13, tj. z 1,12 na 1,25), podczas gdy inflacja rzędu 12% w sierpniu oznacza po prostu, że ceny w sierpniu tego roku są o 12% wyższe od cen z sierpnia zeszłego roku. Podsumowując - nie da się stwierdzić, czy ceny dalej rosną, nie znając / nie odnosząc ich do cen z zeszłego roku, bo to trochę tak, jak próba wskazania, czy x×112% to więcej niż y×100% (nieznając wartości x oraz y, ewentualnie znając jedynie wartość x). Z kolei to, co piszesz odnośnie do GUS miałoby sens, gdybym tym, co chcę udowodnić była teza, że w Polsce ceny we wrześniu spadły w stosunku do cen sierpniowych, podczas gdy ja od samego początku chcę Ci jedynie uświadomić, że jest możliwą sytuacja, w której inflacja jest niższa niż w miesiącu poprzednim, ale w dalszym ciągu dodatnia (tj. nie występuje deflacja), a mimo to ceny wcale nie rosną (nie odnosząc tego do żadnej konkretnej, a tym bardziej naszej rodzimej sytuacji), co ponownie zdajesz się sam potwierdzać (vide: "Scenariusz, o którym piszesz byłby być może całkiem prawdopodobny, ale przy bardzo niskiej inflacji i równie niskich spadkach cen"), co skłania mnie ku wnioskowi, że cała ta obszerna dysputa nie wynika z tego, że to ja nie rozumiem zjawiska inflacji, tylko z tego, że to Ty od samego początku (i tutaj, i w tym komentarzu, który wywołałeś z odmętów przeszłości) nie rozumiesz tego, co próbuję w tych swoich komentarzach przekazać. No i w końcu - odnosząc się do elementu sine qua non każdej dysputy z Tobą, tj. jakiegoś wrzuconego w środek wypowiedzi mojego cytatu spod innego screena, wklejonego niekoniecznie po jego uprzednim zrozumieniu - zdajesz się też nie mieć świadomości różnicy pomiędzy uznaniem, że rzecz, której szansę na wystąpienie wynoszą 99,999% jest nieporównanie bardziej prawdopodobna, a w związku z tym uznanie, że to nastąpi ma nieporównanie więcej sensu, aniżeli uznanie, że nie nastąpi (przykład z paragonami, do którego się o

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 0

@Rodzio: odnosisz), a uznaniem, że skoro prawdopodobieństwo wydarzenia się tej rzeczy wynosi 0,001%, to w ogóle nie może ona mieć miejsca (przykład inflacji) - podczas gdy, przynajmniej w matematycznej teorii, powinna ona występować w jednym na 100 000 przypadków. Na przykładzie: to, że zapytany przez Ciebie o to, czy kierowca nadjeżdżającego z daleka samochodu będzie miał zielone włosy, odpowiem "Nie" w żadnym razie nie jest tożsame z tym, że uważam, że tacy kierowcy w ogóle nie istnieją. Mało tego - stojąc na stanowisku, że 99,999% kierowców nie ma zielonych włosów, daje dobitne świadectwo tego, iż uważam, że jednak kierowcy z zielonymi włosami istnieją (a jedynie jest ich bardzo mało). I tak, jak do zadania kłamu zdaniu "Kierowcy nie mają zielonych włosów" wystarczy znaleźć jednego, który będzie takie miał, tak dla wykazania nieprawdziwości zdania "Spadek inflacji oznacza, że ceny rosną, tyle że wolniej" wystarczy podać choćby jeden miesiąc, w którym pomimo spełnienia warunku, nie nastąpił taki skutek. Z tego względu podtrzymuje to zacytowane przez Ciebie stanowisko "Stając przed wyborem: dać wiarę czemuś, na co szanse wynoszą powiedzmy 0,001%, a czemuś, na co szanse wynoszą 99,999%, po prostu wybieram to drugie", a to, że Ty z tej wypowiedzi wyczytujesz "Aha, czyli uważa, że ta druga opcja o prawdopodobieństwie 0,001% w ogóle nie może nastąpić", to już - obawiam się - wyłącznie Twój problem z czytaniem ze zrozumieniem. PS. Mógłbym się nawet zgodzić z tym, że zarówno ja, jak i Kajo podajemy przesadzone wartości w celu przeforsowania swoich tez, z tym, że to niczego by nie zmieniło w kwestii meritum, albowiem wciąż jednak jest różnica, kiedy tej przesady dopuszcza się na weryfikowalnym przykładzie odnoszącym się do świata rzeczywistego, podając przy tym jawnie nieprawdziwą informację, typu: "Tomasz Hajto potrącił staruszkę na pasach jadąc 180 km/h w terenie zabudowanym", a gdy robi się to na gruncie przykładu czysto teoretycznego, przykładowo: "Wyobraź sobie, że ktoś jedzie 180 km/h w terenie zabudowanym". Z tego też względu w dalszym ciągu obstaję również na stanowisku, że nie można między takimi informacjami postawić znaku równości w kwestii podawania nieprawdziwych danych (a tego od samego początku dotyczył nasz spór, czego najwyraźniej również nie jesteś świadom). Na koniec, korzystając z okazji chciałem sprostować - jak to mówią - oczywistą omyłkę pisarską (naturalnie w trybie art. 113 Kpa), wyjaśniając, że w tym moim komentarzu to miało być 16 mld na NFZ, nie 3 mld.

Odpowiedz
avatar Rodzio
0 0

@wroblitz: waść bzdury pleciesz. Cały czas odpowiadam na Twoje spłaszczanie inflacji do "przykładu na jednym produkcie żeby było łatwiej", w żadnym miejscu nie pisałem o braku możliwości spadku ceny jednego produktu. Jedynie zamknąłem nawias w złym miejscu, co zmieniło sens całej wypowiedzi (w oryginalnym komentarzu nawias powinien być zamknięty po 1982), nie sprawiło to jednak, że można wypowiedź odnieść do jednego produktu. Jeśli tak zrobiłem, chętnie zobaczę cytat. Ty natomiast nie pisałeś o jednym produkcie, a o inflacji, która nie jest, nie była i nie będzie jednym produktem. Oto cytaty: emillo321 napisał: "@bezprzesady Wiesz że jeśli inflacja maleje to ceny nadal rosną, tyle że wolniej? [...]" Twoja odpowiedź: "Niekoniecznie, albowiem w przypadku inflacji rok do roku (a z taką - jak słusznie zauważył bezprzesady - mamy tu do czynienia) [...] na przykładzie ceny jednego towaru, żeby było łatwiej to zrozumieć - jeżeli w sierpniu 2022 r. jakiś produkt kosztował 20 zł, a we wrześniu 19 zł, zaś inflacja w sierpniu 2023 wyniosła 10,1%, a we wrześniu 8,2%, to cena ta spadnie, albowiem będzie wynosić odpowiednio 22,02 zł (20x110,1%) i 20,56 zł (19x108,2%)." Przedstawiłeś tu całą inflacje jako jeden produkt (to jest jeszcze spoko) i tak ten jeden produkt traktujesz. Cena pojedynczego produktu nie musi mieć kompletnie żadnego powiązania z inflacją, a późniejsze zmienianie wersji, że "ale przecież ja pisałem, że to jeden produkt" jest tak bzdurne, że nawet nie chce mi się komentować. "próbuję jedynie przekazać, że samo bazowanie na wskaźnikach inflacji w poszczególnych miesiącach (bez odniesienia tych wartości do cen z odpowiednich miesięcy roku poprzedniego - oczywiście mówimy tu o inflacji rok do roku) nie pozwala na stwierdzenie tego, czy ceny te dalej rosną, oraz w jakim tempie" GUS dostarcza także tabele opisujące inflacje miesiąc do miesiąca, które pokazują wzrosty/spadki oraz ich tempo. Tylko jest z nimi jeden problem - bywają przekłamane, niekoniecznie celowo. Oczywistym jest, że zimą trudniej o pomidory, ogórki, jest większe zapotrzebowanie na węgiel itd., więc duża część podstawowych produktów będzie droższa, w związku z czym miesiące zimowe bardzo często mają wskaźnik inflacji wyższy niż letnie. Tworzy to latem iluzje pt. "jest git, ceny są stabilne / spadają", natomiast "wszyscy zginiemy" zimą. Dlatego znacznie częściej mówi się o inflacji rok do roku, bo to ona uwzględnia okresową dostępność jakichś produktów, okresowe skoki cen paliw kopalnych itd. "co skądinąd nawet nie jest prawdą na gruncie tego przykładu [...]" Ten przykład też pokazuje, jak bardzo nie masz szacunku do królowej nauk. Tak, procenty właśnie tak działają, że 1% ze 100 to wartość mniejsza niż 1% z 1000. Dlatego właśnie ich używamy, żeby móc je odnieść do każdej wartości. Możesz równie dobrze powiedzieć, że podwyżka z 3000 do 3500 jest mniejsza niż podwyżka z 10 000 do 10 600. Pierwsza podwyżka wynosi 500zł i 16,67%, druga 600 zł ale tylko 6% - zgadnij, która z tych podwyżek więcej zmieni w życiu osoby, która ją otrzymała. "Ty [..] nie rozumiesz tego, co próbuję w tych swoich komentarzach przekazać." Cóż, być może. Być może za dużo słów, za dużo kwiecistych porównań, za dużo uproszczeń kwestii ważnych, a za mało meritum. "odnosząc się do elementu sine qua non każdej dysputy z Tobą,[...]" Wiem, wiem, przesadzasz celowo, ale polecę w Twoim stylu - mówisz o każdej dyspucie podczas gdy zdarzyło się to może kilka razy na kilkanaście dyskusji, w związku z czym nie możemy tu mówić o każdej dyspucie. To oczywisty błąd. "(przykład z paragonami, do którego się odnosisz)" Pudło, cytat pochodził z dyskusji, która się rozpoczęła od Twojego stwierdzenia, że historia jest nieprawdopodobna, bo żeby gdzieś pojechać motocyklem trzeba mieć kask. ( https://mistrzowie.org/814880 ). Tam właśnie oszacowałeś prawdopodobieństwo tego, że ktoś podwiózł kogoś innego na motocyklu (zakładając, że nie miał dodatkowego kasku) na 0,001%, co kompletnie według Ciebie wyklucz

Odpowiedz
avatar Rodzio
0 0

@wroblitz: wykluczało autentyczność historii, a jest tylko kolejnym dowodem na to jak lubisz sobie wymyślać liczby na podstawie niczego. Tak więc w tamtym przypadku te 0,001% wykluczało zupełnie takie wydarzenie, ale już w tej dyskusji jest dowodem na to, że się może wydarzyć... Masz racje, nie rozumiem co chcesz przekazać. A czemu w ogóle Cie cytuje? Bo moim zdaniem zmieniasz swoje stanowisko w zależności od tego jak powieje wiatr. Raz 0,001% to nie ma prawa bytu, innym razem jest dowodem że coś jest prawdopodobne... A w ogóle to inni popełniają błędy, 3,14erdolą głupoty, wprowadzają w błąd, tylko nie Ty, Ty po prostu nie zostałeś zrozumiany, ewentualnie miałeś na myśli coś innego. Kajo to przynajmniej się uderzył w pierś, że walnął gafę, co bardzo szanuje. Dzisiaj mało kto potrafi przyznać się do pomyłki czy błędu, niestety.

Odpowiedz
Udostępnij