Tę historię opowiadał mi pewien góral.
To było zimą w jednej z beskidzkich wiosek. Ów góral wybrał się do szwagra w sąsiedniej wiosce - no i jak to górale, tęgo popili. a do domu wracać trzeba... Nasz bohater przypiął narty, bo był na nartach - i ruszył śmiało z przełęczy w dolinę, ale gdzieś tam mu drzewo wybiegło na drogę - bo był nieźle podcięty - i ogólnie zarył gębą w zaspę. Gdy się ocknął i wygrzebał zobaczył taki obrazek - ciemno choć oko wykol, śnieg, księżyc, a przez ten śnieg idzie zakonnica z gromnicą, a za nią coś koło dziesiątki dzieci ze świeczkami.
Nasz góral najpierw pomyślał, że umarł w tym wypadku albo z wychłodzenia i jest już w niebie.
Potem, że jest naprawdę solidnie pijany.
A tu się okazało, że rzeczywiście, gdzieś wąską ścieżką za wioską szła sobie zakonnica z dzieciakami i nieśli świeczki... po coś...
Tę historię opowiadał mi pewien góral. To było zimą w jednej z beskidzkich wiosek. Ów góral wybrał się do szwagra w sąsiedniej wiosce - no i jak to górale, tęgo popili. a do domu wracać trzeba... Nasz bohater przypiął narty, bo był na nartach - i ruszył śmiało z przełęczy w dolinę, ale gdzieś tam mu drzewo wybiegło na drogę - bo był nieźle podcięty - i ogólnie zarył gębą w zaspę. Gdy się ocknął i wygrzebał zobaczył taki obrazek - ciemno choć oko wykol, śnieg, księżyc, a przez ten śnieg idzie zakonnica z gromnicą, a za nią coś koło dziesiątki dzieci ze świeczkami. Nasz góral najpierw pomyślał, że umarł w tym wypadku albo z wychłodzenia i jest już w niebie. Potem, że jest naprawdę solidnie pijany. A tu się okazało, że rzeczywiście, gdzieś wąską ścieżką za wioską szła sobie zakonnica z dzieciakami i nieśli świeczki... po coś...
OdpowiedzNie zastanawia was kto i skad wyciagnal taki wielki obrazek?
Odpowiedz@Logheen: Z kościoła, zapewne za zgodą proboszcza. Usatysfakcjonowany?
Odpowiedz