@nologinfound: brzmi trochę jakbyś napisał "jak dodasz do błota odpowiednią ilość przypraw i dodatków, to przestaje przypominać błoto" :D specjaliści nawet zepsute surówki w kebsie potrafią ratować, co nie zmienia faktu, że powinny trafić do kosza zamiast zostać zalane czosnkowym
@Rodzio: to nie jest woda na herbatę. Pewne potrawy przyrządza się łatwiej, inne trudniej. Karpia serio można przygotować tak, że byś prosił o dokładkę. Z kolei jak spartolisz fugu, to konsumenta ekspediujesz na tamten świat. Fajnie, nie?
@nologinfound: no takie fugu to trzeba kucharzowi ufać w opór, tyle że powód jest nieco inny. W sumie nigdy karpia chyba nie jadłem (żadnego), ale biorąc pod uwagę w jakim środowisku żyje to opisy o mule bardzo pasują. Mimo wszystko fakt, że ok. 90% karpia sprzedaje się w okresie świątecznym (takie statystyki gdzieś ostatnio słyszałem) wskazuje, że nie jest on wybierany ze względu na walory smakowe
@Rodzio: generalnie każda ryba hodowlana - karmiona śmieciami - będzie gorsza w smaku. Karp, łosoś czy nawet rekin. Nie jest wybierany ze względu na walory smakowe, bo "tradycja i chooy", a że nie potrafią przygotować to jeszcze potęguje efekt.
Mi tam karp zawsze smakował.
Raz ojciec mojej ówczesnej dziewczyny zrobił karpia w lipcu. 'Bo gdzie jest napisane, że można tylko w wigilię?' Mawiał. Frytki średnio pasowały ale co tam.
Karp? Na wigilię unikam jak ognia, bo trudno wtedy kupić dobrego. Ale tak poza świętami to jem kilka razy do roku. Bardzo dobra ryba, chociaż bardzo oścista.
Kurua tak dawno nie jadłem karpia, że nie pamiętam jak smakuje. Ale pamiętam ości. To nadal nie będę jadł. ;)
Odpowiedzmożna też dać komuś, kto umie przyrządzić rybę i wtedy jest całkiem niezły i nie yebie mułem. Choć preferuję inne gatunki
Odpowiedz@nologinfound: brzmi trochę jakbyś napisał "jak dodasz do błota odpowiednią ilość przypraw i dodatków, to przestaje przypominać błoto" :D specjaliści nawet zepsute surówki w kebsie potrafią ratować, co nie zmienia faktu, że powinny trafić do kosza zamiast zostać zalane czosnkowym
Odpowiedz@Rodzio: to nie jest woda na herbatę. Pewne potrawy przyrządza się łatwiej, inne trudniej. Karpia serio można przygotować tak, że byś prosił o dokładkę. Z kolei jak spartolisz fugu, to konsumenta ekspediujesz na tamten świat. Fajnie, nie?
Odpowiedz@nologinfound: no takie fugu to trzeba kucharzowi ufać w opór, tyle że powód jest nieco inny. W sumie nigdy karpia chyba nie jadłem (żadnego), ale biorąc pod uwagę w jakim środowisku żyje to opisy o mule bardzo pasują. Mimo wszystko fakt, że ok. 90% karpia sprzedaje się w okresie świątecznym (takie statystyki gdzieś ostatnio słyszałem) wskazuje, że nie jest on wybierany ze względu na walory smakowe
Odpowiedz@Rodzio: generalnie każda ryba hodowlana - karmiona śmieciami - będzie gorsza w smaku. Karp, łosoś czy nawet rekin. Nie jest wybierany ze względu na walory smakowe, bo "tradycja i chooy", a że nie potrafią przygotować to jeszcze potęguje efekt.
OdpowiedzMi tam karp zawsze smakował. Raz ojciec mojej ówczesnej dziewczyny zrobił karpia w lipcu. 'Bo gdzie jest napisane, że można tylko w wigilię?' Mawiał. Frytki średnio pasowały ale co tam.
OdpowiedzTak, tak. "Idealna pasza" - dlatego statystyczny Polak je to raz w roku...
OdpowiedzKarp? Na wigilię unikam jak ognia, bo trudno wtedy kupić dobrego. Ale tak poza świętami to jem kilka razy do roku. Bardzo dobra ryba, chociaż bardzo oścista.
Odpowiedz