Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Podwyżka

Dodaj nowy komentarz
avatar Dedi
2 2

@PawelKolodziejKrakow jakie podwyżki? To Ty mi ją zajumaleś?

Odpowiedz
avatar Ashardon
2 2

@PawelKolodziejKrakow: Skąd ty teraz wystrzeliłeś z tą teorią?

Odpowiedz
avatar ZONTAR
3 3

Podwyżki muszą być adekwatne do siły rynku. Nie możesz ot tak sobie podnieść PKB ustawą. Możesz zwiększyć liczbę pieniędzy w obiegu, ale wartość się nie zmieni. Będziesz płacić pół miliona za chleb, a samochód kupować za taczki mamony. Dopóki kraj importuje więcej od eksportu, to jego waluta będzie słaba i choćbyś się zesrał, cena z importu będzie wysoka. Zwróć uwagę na to, że ceny lokalnych produktów czy usług były dawniej równie niskie jak pensje, a jedynie produkty importowe kosztowały krocie. Sztuczne podwyżki zmieniają jedynie nominał.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@Foris: Nie mam pojęcia co ten wykres ma przedstawiać. Zaznaczyli na nim 1973, w legendzie jest to łączna zmiana procentowa od 1984. Według tego wykresu różnica między 1984 i 1984 jest niezerowa, skoro ani produktywność, ani płace nie wynoszą 100% w roku, do którego ponoć są znormalizowane. Wykres płac wygląda na średnie wynagrodzenie podzielone przez CPI, ale jak już sam opis wskazuje, są to koszty pracy samego pracownika na stanowisku niemenadżerskim. Kiedy szukamy głupich danych, to dostajemy głupie dane. Jak koszę trawę nożyczkami, to moja wydajność jest niska, ale liczba przepracowanych godzin spora. Jak zainwestuję w kosiarkę, to liczba godzin pozostanie bez zmian, ale wykonam więcej pracy za większą pensję. Za to jak ktoś wynajmie mi kosiarkę, to moja produktywność wzrośnie, ale część tego wzrostu trafi do jego kieszeni, bo to była jego inwestycja. Ten wykres jasno wskazuje, że pomijamy praktycznie wszystkich, którzy inwestują we wzrost produktywności. Pracownik etatowy nie inwestuje w firmę, nie kupuje nowego sprzętu, nie szuka nowych technologii zwiększających produktywność firmy, on odwala tylko swoją robotę za płacę adekwatną do rynku pracy, a ta będzie wynikała z kosztów życia i liczby osób zdolnych do wykonania tej pracy. Tak było zawsze i tak będzie dopóki komuchy nie dobiorą się do władzy. To normalne, że wzrost wynikający z budowania kapitału i inwestycji wskaże wzrost gospodarczy tam, gdzie tych inwestycji dokonywano. Dokładnie tam, gdzie twórca tego wykresu postawił sobie granicę. Tworzenie takich wykresów to forma manipulacji mająca na celu udowodnienie jakiejś wybujałej tezy. Przeciętny Kowalski popatrzy na to i zacznie narzekać, że złodzieje bogacze mu pieniądze odbierają. Trzeba zrozumieć, że jeśli wzrost mojej produktywności wynika z czyjejś inwestycji, to przynajmniej część z tego wzrostu należy do niego. Jak zrobimy sobie wykres uwzględniający tylko pracowników produkcyjnych, to naturalnie wykluczymy tą część. Ludzie nie stają się bardziej produktywni sami z siebie, to technologia nam pomaga pracować efektywniej. Kiedyś składałeś samochody śruba po śrubie, później weszły linie produkcyjne i odwalałeś dwa razy tyle roboty w tym samym czasie, a teraz jest pełno robotów i automatyzacji pozwalających temu samemu pracownikowi zrobić 3 razy więcej. Czy Ty inwestowałeś w linie produkcyjne i automatyzację? Nie, jesteś tylko szarym pracownikiem produkcyjnym robiącym to, za co właściciel zapłacił, więc naturalnie nie powinieneś oczekiwać kokosów za jego inwestycje i ryzyko jakie on podejmował. Trzeba patrzeć prawdzie w oczy. Nasza realna produktywność nie wzrasta zbyt mocno, a w wielu przypadkach nie wzrasta w ogóle. Realnym wzrostem produktywności może być pracownik fabryki, który nabrał takiej wprawy, że to samo robi dwa razy szybciej z zamkniętymi oczami. Realnym wzrosem będzie inżynier oprogramowania, który zna powszechne narzędzia pracy na pamięć i potrafi wykonać dokładnie to samo zadanie dużo szybciej, niż inni i niż on zanim się tego nauczył. Jednak wzrost wynikający z zakupu lepszych narzędzi, z inwestycji w lepsze technologie to nie wzrost produktywności pracownika. TL;DR, wykres porównuje wzrost produktywności całej gospodarki ze wzrostem płac pracownika produkcyjnego, co nie ma żadnego sensu. Albo należy porównywać wzrost PKB do ogólnego wzrostu dochodów, albo wzrost produktywności samego pracownika produkcyjnego z jego godzinnym wynagrodzeniem.

Odpowiedz
avatar white_pl
0 0

I przez takich debili jak "Cola442" wykształceni, wyedukowani wyjadą za granicę za pracą i godną pracą. "Odpływ intelktu" a w kraju zostaną debile z najniższą krajową i obrzydliwie bogaci. Likwidacja klasy średniej. Ot demokracja...

Odpowiedz
Udostępnij