Byłem raz w związku z taką, której matka totalnie gotować nie umiała. Pierwszy raz w życiu jadłem niedobry bigos właśnie u niej. Pierwszy i ostatni chyba. A dziewczyna wychowana na takim jedzeniu nic sobie powiedzieć nie dała. Dopiero jak mojego bigosu zasmakowała to na tyle zdanie zmieniła że potem do kłótni w rodzinie u niej doszło. Winny ja bo gotuję lepiej niż jej matka. Chyba każdy gotuje lepiej niż jej matka. Przy założeniu że ta jędza jeszcze żyje.
@zerco: ja mojej żonie wybiłem z głowy dodawanie dużej ilości octu do fasolki po bretońsku. Jej matka tak robiła i smakuje to okropnie, a ona powiedzieć sobie nie dała, że to jest po*ebane. Dopiero kiedyś, na wyjeździe większą ekipą ze znajomymi, zapytałem podczas wspólnego wieczoru partnerki moich kolegów, która daje octu do fasolki. Wszystkie zgodnie stwierdziły, że żadna, bo to jest naprawdę po*ebane i dopiero to ją przekonało.
Byłem raz w związku z taką, której matka totalnie gotować nie umiała. Pierwszy raz w życiu jadłem niedobry bigos właśnie u niej. Pierwszy i ostatni chyba. A dziewczyna wychowana na takim jedzeniu nic sobie powiedzieć nie dała. Dopiero jak mojego bigosu zasmakowała to na tyle zdanie zmieniła że potem do kłótni w rodzinie u niej doszło. Winny ja bo gotuję lepiej niż jej matka. Chyba każdy gotuje lepiej niż jej matka. Przy założeniu że ta jędza jeszcze żyje.
Odpowiedz@zerco: ja mojej żonie wybiłem z głowy dodawanie dużej ilości octu do fasolki po bretońsku. Jej matka tak robiła i smakuje to okropnie, a ona powiedzieć sobie nie dała, że to jest po*ebane. Dopiero kiedyś, na wyjeździe większą ekipą ze znajomymi, zapytałem podczas wspólnego wieczoru partnerki moich kolegów, która daje octu do fasolki. Wszystkie zgodnie stwierdziły, że żadna, bo to jest naprawdę po*ebane i dopiero to ją przekonało.
OdpowiedzMnie też cieszy że barszczu nie trzeba jeść łyżką. Widelcem wybieram grube a potem słomką popijam.
Odpowiedz