Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Koleżanka

Dodaj nowy komentarz
avatar Yorrick
2 2

Koleżanka przez "Ch"

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 4

Oczywiście, że może. Będzie ją to kosztować 200 zł za sam pozew (art. 13 ust. 1 pkt 3 Ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych) plus zasądzone koszty procesu (na gruncie oddalenia powództwa w całości) i koszty zastępstwa procesowego (jeżeli zdecyduje się na pełnomocnika).

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
-4 6

teraz wszystkie panie które to czytają - wyobraźcie sobie że ona nie tylko składa ten pozew ale jeszcze wygrywa w sądzie nie tylko te 2tys ale jeszcze stałą kwotę miesięczną którą ona będzie płacić na poczet przyszłych napraw - i tak mniej więcej wyglądają sprawy rozwodowe w polsce jak jesteś facetem ;)

Odpowiedz
avatar wroblitz
1 5

@zpiesciamudotwarzy: Na czym opierasz tę swoją "wiedzę"? Na filmie "Tato", internetowych wpisach sfrustrowanych rozwodników, czy jakichś swoich własnych przerysowanych doświadczeniach? Jak znam życie, to z całą pewnością nie na znajomości prawa, orzecznictwa, akt, wyroków w sprawach rozwodowych, a tym bardziej osobistego uczestnictwach w nich.

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
0 2

@wroblitz: osobiście sędzia facet powiedział mi podczas mojej sprawy rozwodowej że dotychczasowe cotygodniowe przyjazdy do dzieci ograniczą mi możliwość zarobienia na alimenty dla mojej niepracującej żony więc łaskawie ograniczył mi je do dwóch razy w miesiącu, co więcej dowiedziałem się że kobieta dostająca alimenty nie musi w żaden sposób udowodnić że wydaje je na dzieci.. oczywiście jest mnóstwo facetów debili i stereotyp nie bierze się znikąd - zazwyczaj to facet zostawia żonę i dzieci dla młodszej albo dla wygody, niemniej jednak sądy działają z automatu - żadnemu sędziemu nie chce się wnikać - skoro 95% przypadków to wina faceta, to najprościej jest działać jakby było 100% po co się dla tych 5% przemęczać... więc jeśli uważasz że film "tato" był SF albo że sądy rodzinne w polsce nie są totalną patologią to znaczy że chyba przeceniasz swoją znajomość polskiej rzeczywistości "sądowej"

Odpowiedz
avatar wroblitz
-1 3

@zpiesciamudotwarzy: Czyli trafiłem z tą swoją wyliczanką - dowód anegdotyczny z własnego życia (zapewne mocno przerysowany, jak to w przypadku zdawania relacji przez stronę), który - co bynajmniej również mnie nie dziwi - w treści jest dość osobliwy, kontrowersyjny - no i oczywiście zawiera w sobie warunek sine qua non każdego takiego dowodu, w postaci mocnego pokrzywdzenia osoby przywołującej go. Do tego albo mylisz dwie kwestie - alimenty przyznaje na współmałżonka, (vide: "Ograniczą mi możliwość zarobienia na alimenty dla mojej niepracującej żony") z alimentami na dziecko ("Nie musi w żaden sposób udowodnić że wydaje je na dzieci"), albo masz je zasądzone na jedno i drugie (oczywiście wówczas z kompletnie bezzasadnym i równie niesprawiedliwym uznaniem Ciebie za wyłącznie winnego rozkładu małżeństwa, np. na takiej podstawie, że raz wyrzucając obierki po ziemniakach, kilka z nich spadło Ci na podłogę, a ta Twoja żona, to ogólnie zdradzała Cię z połową miasta, no ale mimo to sąd to właśnie Tobie przypisał wyłączną winę za rozkład małżeństwa, z uwagi na te nieszczęsne obierki). Oczywiście tu - zgodnie z dyspozycją art. 60 § 1 KRiO - w braku wyłącznej winy żony i przy popadnięciu jej w niedostatek, i taka podstawa alimentów na nią wchodziłaby w grę. Jeśli o mnie idzie, to osobiście wolałbym bazować na uzasadnieniu tego wyroku rozwodowego, więc jeśli tylko historia jest prawdziwa, to coś takiego powinieneś posiadać i móc mi przesłać (oczywiście po uprzedniej anonimizacji). No i tak - sądy generalnie działają tak, że nikt tam nie gromadzi żadnych dokumentów, nie słucha świadków, nie spina wszystkiego w akta, nie orzeka na podstawie obowiązującego prawa, uchwał SN, obowiązującego orzecznictwa, swojej wiedzy, nabywanej przez 8 lat nauki i wielu lat orzekania, nie podlega kontroli przewodniczącego wydziału, prezesa sądu, czy w końcu drugiej instancji, tylko sprawdza sobie w Google statystyki typu: "Jakie są średnie zasądzane alimenty? Aha, 1 300 zł, no to zasądze gościowi 1 300 zł", "Jaki procent osób oskarżonych o gwałt jest skazywany? 50%. Świetnie, w takim razie rzucę monetą". Myślę, że prawdziwe science-fiction to jest dopiero w Twojej głowie, ziom.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2024 o 15:56

avatar zpiesciamudotwarzy
1 1

@wroblitz: ty to chyba dopiero zaczynasz studiowac to prawo bo widzę że jeszcze jesteś idealistą :) ja idąc do sądu byłem w wielkim szoku że nie ma żadnych notatek protokołów itd, na zakończenie słyszysz jak sędzia mówi że będzie tak i tak i koniec - jak chcesz uzasadnienie to musisz sobie dodatkowo zapłacić... szczerze mówiąc ja po pierwszym i jedynym kontakcie z tą instytucja do teraz nie wyszedłem z szoku - ludzie myślą że mamy prawo mamy sądy itp... a mało kto miał okazję przekonać się jak to działa w praktyce.. a niczym się to nie różni od urzedasów i innych tego typu wynalazków - tyle że sędziowie są jeszcze bardziej bezkarni i tym samym jeszcze bardziej niekomepteni.. używasz tu ładnych trudnych wyrazów żeby dodać szlachetności tej instytucji, ale ktokowliek tam był, wie że nie ma tam nic szlachetnego...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2024 o 19:52

avatar wroblitz
0 0

@zpiesciamudotwarzy: Wręcz przeciwnie - skończyłem je studiować w 2011 r. ... ale jak znam życie, to w żaden sposób nie zaburzy to Twojej teorii / narracji. No i mam świadomość, że ukończone 13 lat temu studia i odbycie aplikacji adwokackiej nie może się równać z Twoim "pierwszym i jedynym kontaktem z sądem". Tak więc niniejszym pasuję, pisząc w ostatnim słowie, że opłata w wysokości 100 zł za uzasadnienie może rzeczywiście okazać się finansową zaporą nie do przeskoczenia (nie wiem, tylko jakim cudem w takim razie stać Cię na te wysokie i niesprawiedliwie zasądzone - rzecz jasna - alimenty), zaś "niekomepteni" to są raczej ludzie, których przerasta przekierowanie słowa "niekompetentni". Daruję sobie opisywanie drogi, jaką musi przejść człowiek, żeby orzekać w sądzie okręgowym (bo w takim procedowane są sprawy o rozwód), nie będę wykładał Ci hierarchii sądów, ani tego, jak wygląda egzamin wstępny na aplikację sędziowską, jaki jest odsetek jego zdawalności, ani czym jest tak mityczna instytucja jak Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury i jak wygląda nauka w niej, bo to zajęcie równie karkołomne, co próby przekonania płaskoziemcy za pomocą rzeczowych argumentów do tego, że Ziemia jest okrągła.

Odpowiedz
Udostępnij