Kumpel swego czasu był na lotnisku za granicą i nie znając słowa "w inglisz", chcąc kupić kawę przetłumaczył sobie " łan kofi, łan dżus". Podchodzi do lady , wypowiada kwestię, a laska z drugiej strony czystą " ojczyzną" - " kawa biała czy czarna , sok jabłkowy czy pomarańczowy"? Zaliczył zwarcie styków i... nie kupił nic :P
Sądząc po tym "Angielsku", "Polskim" (pisanymi dużymi literami) i "lokals" (w odniesieniu do liczby pojedynczej), to pewnie tym jednym zapomnianym słowem było "morning" w zwrocie "Good morning".
Kumpel swego czasu był na lotnisku za granicą i nie znając słowa "w inglisz", chcąc kupić kawę przetłumaczył sobie " łan kofi, łan dżus". Podchodzi do lady , wypowiada kwestię, a laska z drugiej strony czystą " ojczyzną" - " kawa biała czy czarna , sok jabłkowy czy pomarańczowy"? Zaliczył zwarcie styków i... nie kupił nic :P
OdpowiedzByło rok temu i w dodatku śmieszniejsze: https://mistrzowie.org/811221/Niemcy
OdpowiedzSądząc po tym "Angielsku", "Polskim" (pisanymi dużymi literami) i "lokals" (w odniesieniu do liczby pojedynczej), to pewnie tym jednym zapomnianym słowem było "morning" w zwrocie "Good morning".
Odpowiedz