Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkanie

Dodaj nowy komentarz
avatar Marius
-4 4

Skoro przy czynszu nie odłożyli na wkład własny, to nie będzie ich stać na płacenie nawet odsetek od kredytu.

Odpowiedz
avatar Rodzio
-1 3

Protip: mieszkanie kupione za pieniądze ze sprzedaży innego mieszkania zakupionego przed ślubem wciąż będzie tylko jego, o ile nie ujmie małżonki w akcie notarialnym. Musiałby jedynie oddać jej połowę tego co dołożyli.

Odpowiedz
avatar wroblitz
-1 3

@Rodzio: W kwestii stanu faktycznego chyba się zgadzamy - sprowadza się on do sprzedaży (mniejszego) mieszkania męża, które wchodzi w skład jego majątku osobistego i za te środki + środki ze wspólnie wziętego kredytu hipotecznego, zakup mieszkania większego (droższego). Jeżeli tak, to możemy przejść do kwestii oceny prawnej, z której to niestety niewiele zostaje po zderzeniu z pierwszą lepszą uchwałą Sądu Najwyższego... no ale do zasiadających w nim sędziów najwyraźniej jeszcze nie dotarł Twój protip. http://mistrzowie.org//uimages/services/mistrzowie/i18n/pl_PL/comments/8fbf/8fbfbf2dcfaa5d2762c2e0b71aeaf0a7.jpeg

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2024 o 12:25

avatar Rodzio
1 1

@wroblitz: a tak na z polskiego na nasz to co źle napisałem? Może jestem za głupi na zrozumienie prawniczego, ale tak właśnie tę tezę odczytuje, jak napisałem wyżej. Ps. Wołanie po edycji nie działa

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2024 o 12:51

avatar wroblitz
0 0

@Rodzio: Zrozumiałym jeszcze niemożność zrozumienia podstaw nieważności decyzji administracyjnej w wykonaniu mec. Godlewskiego (załączam poniżej), ale czegoś napisanego tak dobitnie, a przy tym jeszcze prostym językiem?! Generalnie wygląda to tak, że jak kupisz mieszkanie za 700 000 zł w taki sposób, że 500 000 będzie pochodzić z majątku osobistego (przykładowo - jak ma to miejsce tutaj - ze sprzedaży mieszkania należącego do męża), zaś pozostałe 200 000 będzie z kredytu, to mieszkanie jest wspólne w ten sposób, że w 5/7 należy do męża, zaś w pozostałych 2/7 stanowi majątek wspólny małżonków. Przy czym jest to współwłasności łączna, nie zaś ułamkowa, a więc nie taka, że 1/7 z tych wspólnych 2/7 jest męża, a więc de facto posiada on 6/7 udziału, zaś 1/7 żony... no ale nie chcę tego dodatkowo komplikować, skoro miało być po ludzku. Kończąc - w dziale II ksiąg wieczystych (właściciele nieruchomości) będą wówczas figurować dwie osoby, nie zaś jedna - jak to sugerowałeś w swoim komentarzu. http://mistrzowie.org//uimages/services/mistrzowie/i18n/pl_PL/comments/dff6/dff62bce3c64ca857c76dff2e2eacf62.jpeg

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2024 o 13:20

avatar wroblitz
-1 1

@Rodzio: Zresztą zauważ, że również na gruncie tzw. zdrowego rozsądku, to co piszesz brzmi cokolwiek absurdalnie. Dlaczego niby w sytuacji, w której my byśmy przykładowo wspólnie kupowali samochód w ten sposób, że Ty byś wyłożył 50 000 zł ze swojej kieszeni, zaś pozostałe 25 000 zł miałoby pójść z jakiegoś naszego wspólnego konta, bądź też wspólnie zaciągniętego kredytu, to ja miałbym nie mieć w tym samochodzie żadnego udziału? Przecież instynktownie człowiek czuje, że jeżeli dwie osoby się na coś składają (bez względu na to, czy tak klasycznie - ja daję 40%, ty zaś 60%, czy też trochę bardziej zawile - ja daję 70%, a pozostałe 30% opłacamy ze wspólnie zaciągniętego kredytu), to własność nie będzie należała wyłącznie do jednej z nich.

Odpowiedz
avatar Rodzio
0 0

@wroblitz: właśnie tego nie zrozumiałem, że wrzucasz zarzut, że protip jest bzdurą, jednocześnie potwierdzając (ok, z drobną różnicą że pozostała część nie jest 50/50) to co napisałem. Uwzględniając gafę w postaci 50/50 (z księgą nie chce mi się w to wchodzić, bo to bardziej skomplikowane jak na komentarze tutaj, ale nie dyskutuje z faktem figurowania tam w odpowiedniej proporcji) to finał pozostaje niezmienny - gość na tym nic finansowo nie traci - majątek ze starego mieszkania pozostaje nadal jego, a wspólna kasa pozostaje wspólna. A język branżowy jest zawsze prosty dla tych, którzy w tej branży działają, tak btw.

Odpowiedz
avatar Rodzio
0 0

@wroblitz: źle mnie zrozumiałeś. Nie miałem na myśli całkowitego brak udziału, a brak przeniesienia całości do majątku wspólnego, a jedynie uwzględnienie części "dołożonej" jako majątku wspólnego. Nieprecyzyjnie się wyraziłem, przyznaje

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 0

@Rodzio: Z tym, że Ty nie napisałeś tego, co teraz piszesz (że na tym nie straci), tylko że "mieszkanie będzie tylko jego" (z naciskiem na "tylko") i jedynie za jego zgodą żona będzie mogła zostać wpisana do kw jako jego współwłaściciel, co ewidentnie nie jest prawdą. Zresztą również z tym, co napisałeś teraz można by dyskutować (gość na tym nic finansowo nie traci), bo jednak kwota spłaty kredytu jest wyższa niż kwota, jaką w jego ramach się zaciąga. Do tego jeszcze dochodzi obowiązek spłaty współmałżonka, co przy takich kwotach może się wiązać z koniecznością zaciągnięcia kolejnego zobowiązania w tym właśnie celu. Na przykładzie. Kupujo to mieszkanie za 700 000 zł tak, że 500 000 idzie z jego kieszeni, a pozostałe 200 000 to kredyt, którego spłata pewnie będzie wynosić grubo ponad 300 000. Rozwodzo się, mamy sprawę o podział majątku wspólnego, w ramach którego mieszkanie - które teraz już zostaje wycenione przez biegłego na 900 000 zł, przypada jemu z obowiązkiem spłaty żony. Współwłasność łączną zmienia się w ułamkową i tak oto ma on do spłaty połowę pozostałego kredytu (ile by go tam nie było) i 1/7 z 900 000 zł, czyli blisko 130 000 zł. Zakładając, że nie dysponuje on taką gotówką, to bierze na to pożyczkę, która jest oprocentowana nieporównanie bardziej niż kredyt hipoteczny. Nie wiem, jakie masz dokładnie pojęcie wychodzenia finansowo na plus, ale ja osobiście chyba jednak wolałbym pozostać przy tym mniejszym, ale własnym i zupełnie nieproblematycznym mieszkaniu.

Odpowiedz
avatar Rodzio
0 0

@wroblitz: napisałem Ci, że moja wina bo nie wyraziłem tego co chciałem przekazać w jasny sposób, mam jeszcze na klęczkach do Kalkuty lecieć, czy co? Nie napisałem nic o wychodzeniu na plus w takiej sytuacji, a oni nie mieszkają w jego mieszkaniu, więc tak czy siak traci co miesiąc. Tymczasem zapraszam tyrać kogoś innego, ostatnio coraz bardziej agresywny jesteś ;)

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 0

@Rodzio: Myślę, że bardziej wskazane od wycieczki na klęczkach do Kalkuty będzie zdanie sobie w końcu sprawy z tego, że to, co napisałeś w pierwotnym komentarzu było tak dalekie od prawdy, jak tylko może być, lub przynajmniej chociaż zaprzestanie dalszego upierania się przy tym, albowiem wyłącznie z tego powdu Ci odpisuję (w nadziei, że w końcu uda Ci się to zrozumieć). Co do tej pochodnej kwestii to - raz jeszcze cytuję - napisałeś "Gość na tym nic finansowo nie traci", więc opcje są dwie - albo w tych rozliczeniach idących w setki tysięcy złotych, chciałeś przez to powiedzieć, że wyjdzie on na tym dokładnie na zero, albo że na tym zyska. Nie wiń mnie proszę, że w takiej sytuacji za nieporównanie bardziej prawdopodobną uznałem tę drugą opcję i w efekcie tego Ci ją przypisałem. Jeżeli jednak chcesz jakimiś obliczeniami dowieść tego, że wyjdzie na tym idealnie na zero i to właśnie miałeś na myśli, to jest to właściwy na to moment. Gdybyś zdecydował się odpisać, to chętnie dowiem się też, który konkretnie fragment mojej wypowiedzi uważasz za agresywny. Jeśli zaś nawiązujesz tym do moich innych wpisów, to jak mało kto wiesz, że od czasu do czasu zdarza mi się tu rzucić jakimś "przygłupem" czy "analfabetą" i jest to constans. Zaś na przestrzeni lat nawet descendens.

Odpowiedz
avatar huba13
1 1

@Rodzio: Nie koniecznie traci, bo może tam trzymać kochanki ;) @wroblitz: Właśnie, daj już człekowi spokój, bo się niepotrzebnie teraz pastwisz i wymądrzasz ;) Chciał dobrze :) Decendensu nie dało się zauważyć :>

Odpowiedz
avatar huba13
1 1

Nigdy nie jest na to ani za późno, ani za wcześnie. Potem zostają golce bez niczego.

Odpowiedz
avatar romekrz
1 1

Nie rozumiem rozterek autorki. Niech sama sprzeda swoje mieszkanie, które sobie kupiła przed ślubem. Do uwspólniania majątku zawsze pierwsi ci co sami się do niego nie dołożyli.

Odpowiedz
Udostępnij