Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Auto

Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
0 2

Jeżdżę na manualu od początku, bo mi wszyscy borowali głowę, że muszę się umieć jechać manualem, bo wszyscy jeżdżą w Europie na manualach, tylko tępe Amerykańce muszą mieć automat bo nie ogarniają obsługi tylu rzeczy... I nadal po latach nie wiem w czym ten manual jest lepszy.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
3 3

@Trokopotaka: Czy ja wiem czy lepszy. Zależy co sobie cenisz. To trochę jak wojna PC vs konsole albo Android vs iOS. Są fanatycy jednego i drugiego, a prawda leży po środku. Zalety manuala: 1. Dla dobrego kierowcy jest bardziej ekonomiczny od automatu. Kierowca przewidzi co zamierza robić, czasem przyhamuje mocniej silnikiem, czasem nie będzie zmieniał biegu na kilka sekund. Aby osiągnąć taki efekt samochód musiałby mieć sztuczną inteligencję i znać zamiary kierowcy, a wtedy już mamy samochód autonomiczny. 2. Podobnie dynamika jazdy i osiągi są lepsze w rękach dobrego kierowcy. To się zaciera w skrzyniach powyżej 6 biegów i w bardzo dynamicznych samochodach sportowych, bo człowiek zwyczajnie jest już w stanie tak szybko reagować. 3. Prosta i od lat znana konstrukcja. Łatwo o części, łatwo o wymiany, a jeśli chodzi o serwis, to jedynie zmieniasz olej raz na 100-200 tys. Nawet jak go nigdy nie zmienisz to prawdopodobnie skrzynia przeżyje resztę samochodu. 4. Komfort jazdy. Dawniejsze automaty pozostawiały wiele do życzenia. Wystarczy zobaczyć jak jeździ się starymi autobusami z automatem. Buja tym, szarpie. 5. Możliwość manewrowania sprzęgłem i pełnej kontroli nad zachowaniem samochodu. To ma spore znaczenie przy manewrowaniu, a już szczególnie w terenie. Automat dużo trudniej wyczuć na śliskiej nawierzchni czy na błocie. No a co do automatów... 1. Technologia poszła mocno do przodu. Obecne automaty jeżdżą lepiej niż pewnie 80% kierowców zarówno pod względem ekonomii jak i dynamiki jazdy. Stąd jeśli nie widzisz plusów jeżdżenia manualem, to wsiadaj na automat. 2. Świadomość naszych mechaników i dostępność części to już inna bajka. Co prawda nadal eksploatacja automatu nieco kosztuje, ale nie jest to już ta jedna elektronicznie sterowana część, której awaria unieruchomi samochód. Nie ma się co bać automatów w nowszych samochodach. Do tego kupując używany prawdopodobnie nie zapłacisz za niego więcej niż w manualu. 3. Nawet dobry kierowca odnajdzie się w automacie z opcją sterowania sekwencyjnego. Chcesz zaraz kogoś wyprzedzić, możesz zredukować bieg za wczasu i rozbujać turbinę. Dojeżdżasz do skrzyżowania, też możesz zredukować bieg i wyhamowywać na wyższych obrotach. Trzeba tylko wybrać skrzynię, kótra ma taką możliwość. 4. Czas reakcji skrzyni jest już całkiem niezły. Nawet zmiana o 2 biegi najczęściej nie trwa szczególnie długo. Dawniej problem był w tym, że zmiana biegu zajmowała nieco czasu. Teraz nie jest to już irytujące. 5. Dawniej brakowało wielu funkcji, a automaty próbowały myśleć za kierowcę. Teraz większość tego rozwiązali. Problemem było chociażby podjeżdżanie, szczególnie w niektórych sportowych, starych amerykańcach. Wrzucasz drive i nic. Wciskasz lekko gaz i startuje jak rakieta. Nie dało się delikatnie ruszyć, bo automat unikał półsprzęgła. Podobny problem występował w skrzyniach dwusprzęgłowych aż ktoś pomyślał i dodał opcję podjeżdżania, która miała symulować zachowanie klasycznego automatu z konwerterem momentu zamiast sprzęgła. W manualu podjeżdżasz częściowo puszczając sprzęgło. W automatach obecnie robisz tak puszczając hamulec. No i dochodzi jeszcze jedna rzecz na korzyść manuali. Po prostu dają więcej frajdy z jazdy :) Oczywiście nie mówię tu o dupowozach typu Matiz czy Logan. Jeśli jednak masz nieco lepszy i bardziej dynamiczny samochód, to manual daje frajdę z jazdy, szczególnie jeśli nie poruszasz się za wiele w korkach i trasach, a raczej na mieszanych i bardziej dynamicznych przejazdach. Automat nigdy nie wie, czy chcesz jechać spokojnie, czy jednak chcesz sobie depnąć. Nawet automaty uczące się charakterystyki jazdy danego kierowcy nie ogarną, że masz dwa style jazdy zależnie od humoru i ochoty.

Odpowiedz
avatar Smml3r
2 2

@Trokopotaka: Nie znam nikogo, kto po dłuższej jeździe automatem (obojętnie jakim) chciałby wrócić do manuala. Wcześniej wszyscy oczywiście zarzekali się, że jak jazda, to tylko manualem, bo niby automat ich ubezwłasnowolnia. Tylko chyba zapominają, że automat to przede wszystkim komputer, który monitoruje ileś tam parametrów jazdy po to, by zoptymalizować (!) przełożenia. A co za tym idzie, zmniejszyć zużycie paliwa i wydłużyć życie silnika. Te wszystkie twierdzenia odnośnie większego zużycia nie biorą pod uwagę ułomności typowego kierowcy, który zmienia biegi... na słuch. I on ma być lepszy niż komputer, który stosuje algorytm oparty na iluś tam parametrach? Szkoda czasu na takie dyskusje... Gdy słyszysz, że trzeba zmienić bieg, to znaczy, że jest już odrobinę za późno. Żeby nie być gołosłownym: 2 l silnik, średnie spalanie na trasie ok. 150 km, gdzie 70% dystansu pokonuję z prędkościami 130-180 km, a reszta to jazda typowo miejska, 7,6 l/100 km (benzyna oczywiście). Średnie spalanie w ogóle 8,5-9 l/100 kmh (80% po mieście, zwykle na dystansie do 10 km, czyli na zimnym silniku). Gdybym jeździł z bardziej ekonomicznymi prędkościami, byłoby jeszcze niższe, ale ostatecznie chodzi mi o przemieszczenie się, a nie o bicie rekordów spalania. Gdyby tak było, pewnie wyłączyłbym klimatronic i inne "zbędne" systemy. A światła mijania zamieniłbym na te do jazdy dziennej, co już nie raz widziałem na autostradzie, bez względu na warunki. Tak. Z takim myśleniem dyskutować nie potrafię... Jeżdżę automatem (obecnie DSG z łopatkami). Przy 140 kmh na autostradzie mam niecałe 2500 rpm. W analogicznym samochodzie z manualem byłoby to pewnie z tysiąc więcej, znając styl jazdy większości polskich kierowców. Nigdy nie użyłem łopatek ani sekwencji. Gdy chcę wyprzedzić, wciskam dynamicznie pedał gazu, co od razu jest wychwycone i powoduje załączenie turbosprężarki. W jedną chwilę wciska mnie w fotel i kończę manewr. Całość trwa krócej niż suma czasu potrzebna na czynności związane z redukcją. O bezpieczeństwie w ogóle nie wspominam (skupiam się na tym, co przede mną i obie ręce mam na kierownicy, a nie wachluję drążkiem i depczę w podłogę). Szkoda, że nie ma statystyk, ilu kierowców manuali skończyło w rowie po wyprzedzaniu w sytuacji krytycznej, a ilu tych z automatami... Ale oczywiście rozumiem to, że większość polskich kierowców myli drogi z torami rajdowymi, stąd i umiłowanie dla manuali (chyba tylko u nas i na wschodzie - gniotsja, nie łamiotsja). Choć i to się zmienia. Automaty mają coraz większy udział w sprzedaży.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Smml3r: Czyli jest dokładnie tak, jak myślałem - całe wychwalanie zalet manuala to wymysł rajdowców w starych golfach i im podobnych, którym się wydaje, że są panami street racingu, bo nocami się ścigają za osiedlem, a drążek biegów jest naturalnym przedłużeniem ich ręki jak miecz u samuraja, tak dobrze te auta czują.

Odpowiedz
avatar Voitcus
1 1

Ja tam lubiem mieć komtrole nad biegami.

Odpowiedz
Udostępnij