@Ashardon: dziecko w wieku szkolnym pragnie zdobywać wiedzę, poznawać świat itd. To nie moja opinia, to fakt. Problem w tym, że samo nie ma takich zasobów, by to robić. Podąża więc za wzorcami. Jeśli pani każe siedzieć w ławce (bo taka jest kulturowa konwencja), a mamusia daje fajnego tableta do ręki i jawnie pokazuje wrogość do nauczycieli to nie ma szans, by dziecko się uczyło. Jednak to nie ten wiek, żeby samo z siebie unikało nauki. Po prostu dostosowuje swoje funkcjonowanie do otoczenia. Jeśli się nie uczy, to widocznie ktoś/coś w otoczeniu sprawia, że albo nauka w szkole nie jest najważniejsza (np rodzice się kłócą, utrata kogoś bliskiego itd), albo coś innego bardziej się opłaca (np komputer > nauka).
Inna sprawa, że nauczyciel fizycznie nie jest w stanie 30 dzieciaków obskoczyć w czasie jednej lekcji. Musi prowadzić je w taki sposób, by jak najwięcej osób ogarnęło temat. Ale opisywany problem nie wygląda wcale na problem w nauce, tylko w wychowaniu. Albo przeładowanie bodźcami na co dzień i dzieciak nie jest w stanie usiedzieć w skupieniu przez 45min, albo nauka jest przedstawiana jako przykra konieczność.
@Aberrant: "dziecko w wieku szkolnym pragnie zdobywać wiedzę, To nie moja opinia, to fakt."
AAAAAAAAAAAAAHHAHAHAHAHA! O kvrwa czasem najlepsi mistrzowie to są w komentarzach, a nie na scrinach. Z chęcią bym zobaczył na czym opiera się ten "FAKT". Od zarania dziejów nauka musiała być WMUSZANA w dzieci. Wyjątkiem są ewenementy na skalę światową czyt. dzieci autentycznie zafascynowane jakąś JEDNĄ dziedziną nauki i zlewające wszystkie inne.
A zanim powstały te rozpraszacze, które wspominasz typu tablet, komputer istniały inne. Np kradzieże jabłek, napyerdalanie się kijami, palenie za szkołą. Jedyna różnica dawnego pokolenia(tego idealnego, które stworzyło nam tą cudowną aktualną rzeczywistość i która nigdy nie robiła nic złego) jest taka, że to pokolenie było napyerdalane kijami na lekcji za niesłuchanie. A potem po powrocie do domu było napyerdalane drugi raz kablem od prodiża.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
25 marca 2020 o 10:42
Akurat o ile lubię punktować roszczeniowy matkizm, tak tutaj muszę się w 100% zgodzić i przyznać rację.
Nauczyciele mają płacone za to by prowadzić lekcje i by tłumaczyć materiał, ponadto są do tego przygotowani (bo w końcu od x lat powtarzają w kółko to samo), a co najważniejsze biorą za to pieniądze od państwa (za obecny czas również zapłatę dostaną, tak jak dostają za każde ferie i wakacje).
Ktoś powie "zaraz, zaraz, ale my pracujemy!"... Tak, nauczyciele pracują bardzo ciężko, wysyłając uczniom wypunktowane listy materiału, który mają przeczytać, zrozumieć, przyswoić, a potem się nauczyć we własnym zakresie i na tym ich rola się kończy. Skoro więc w taki sposób można się uczyć i prowadzić lekcje, po cholerę nam w ogóle szkoły i ich pracownicy? Niech ministerstwo na swojej stronie w necie zrobi rozpiskę podręczników i na każdy dzień wypunktuje co kto ma przeczytać i się nauczyć, po co w ogóle na jakieś lekcje chodzić?
Wcale się nie dziwię, że rodzice są wkurzeni, jak po powrocie z pracy muszą zakuwać program szkolny ze wszystkich przedmiotów, a potem go tłumaczyć swoim dzieciom, podczas gdy kasę za to bierze ktoś ograniczający się do odhaczania tematów do przerobienia. To jest co sytuacja bardziej chora niż cała ta pandemia.
Fakt jest jednak taki, że staruszkowie wykonują teraz czynności, za które pieniądze weźmie ktoś inny (patrz - nauczyciel).
Odpowiedz@Ashardon: dziecko w wieku szkolnym pragnie zdobywać wiedzę, poznawać świat itd. To nie moja opinia, to fakt. Problem w tym, że samo nie ma takich zasobów, by to robić. Podąża więc za wzorcami. Jeśli pani każe siedzieć w ławce (bo taka jest kulturowa konwencja), a mamusia daje fajnego tableta do ręki i jawnie pokazuje wrogość do nauczycieli to nie ma szans, by dziecko się uczyło. Jednak to nie ten wiek, żeby samo z siebie unikało nauki. Po prostu dostosowuje swoje funkcjonowanie do otoczenia. Jeśli się nie uczy, to widocznie ktoś/coś w otoczeniu sprawia, że albo nauka w szkole nie jest najważniejsza (np rodzice się kłócą, utrata kogoś bliskiego itd), albo coś innego bardziej się opłaca (np komputer > nauka). Inna sprawa, że nauczyciel fizycznie nie jest w stanie 30 dzieciaków obskoczyć w czasie jednej lekcji. Musi prowadzić je w taki sposób, by jak najwięcej osób ogarnęło temat. Ale opisywany problem nie wygląda wcale na problem w nauce, tylko w wychowaniu. Albo przeładowanie bodźcami na co dzień i dzieciak nie jest w stanie usiedzieć w skupieniu przez 45min, albo nauka jest przedstawiana jako przykra konieczność.
Odpowiedz@Aberrant: "dziecko w wieku szkolnym pragnie zdobywać wiedzę, To nie moja opinia, to fakt." AAAAAAAAAAAAAHHAHAHAHAHA! O kvrwa czasem najlepsi mistrzowie to są w komentarzach, a nie na scrinach. Z chęcią bym zobaczył na czym opiera się ten "FAKT". Od zarania dziejów nauka musiała być WMUSZANA w dzieci. Wyjątkiem są ewenementy na skalę światową czyt. dzieci autentycznie zafascynowane jakąś JEDNĄ dziedziną nauki i zlewające wszystkie inne. A zanim powstały te rozpraszacze, które wspominasz typu tablet, komputer istniały inne. Np kradzieże jabłek, napyerdalanie się kijami, palenie za szkołą. Jedyna różnica dawnego pokolenia(tego idealnego, które stworzyło nam tą cudowną aktualną rzeczywistość i która nigdy nie robiła nic złego) jest taka, że to pokolenie było napyerdalane kijami na lekcji za niesłuchanie. A potem po powrocie do domu było napyerdalane drugi raz kablem od prodiża.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2020 o 10:42
A może to nauczyciele teraz wypisują takie rzeczy, żeby pokazać światu, jaką mają ciężką prace?
OdpowiedzA co bedzie jak madki naucza sie poprawnie pisac?? Bez bledow ortograficznych?? To utrudni identyfikacje czy to madka czy zwykly debil.
OdpowiedzAkurat o ile lubię punktować roszczeniowy matkizm, tak tutaj muszę się w 100% zgodzić i przyznać rację. Nauczyciele mają płacone za to by prowadzić lekcje i by tłumaczyć materiał, ponadto są do tego przygotowani (bo w końcu od x lat powtarzają w kółko to samo), a co najważniejsze biorą za to pieniądze od państwa (za obecny czas również zapłatę dostaną, tak jak dostają za każde ferie i wakacje). Ktoś powie "zaraz, zaraz, ale my pracujemy!"... Tak, nauczyciele pracują bardzo ciężko, wysyłając uczniom wypunktowane listy materiału, który mają przeczytać, zrozumieć, przyswoić, a potem się nauczyć we własnym zakresie i na tym ich rola się kończy. Skoro więc w taki sposób można się uczyć i prowadzić lekcje, po cholerę nam w ogóle szkoły i ich pracownicy? Niech ministerstwo na swojej stronie w necie zrobi rozpiskę podręczników i na każdy dzień wypunktuje co kto ma przeczytać i się nauczyć, po co w ogóle na jakieś lekcje chodzić? Wcale się nie dziwię, że rodzice są wkurzeni, jak po powrocie z pracy muszą zakuwać program szkolny ze wszystkich przedmiotów, a potem go tłumaczyć swoim dzieciom, podczas gdy kasę za to bierze ktoś ograniczający się do odhaczania tematów do przerobienia. To jest co sytuacja bardziej chora niż cała ta pandemia.
Odpowiedz@Trokopotaka: Ziomek nie chodzi o uczenie tylko o wychowywanie. W jakim niby podręczniku masz "instrukcję zamknięcia ryja szczeniakowi"?
OdpowiedzAle kilka miesięcy temu był kwik, że nauczyciele nic nie robią a ich praca jest banalna i żadnych podwyżek im nie dawać... xD
OdpowiedzPretensje w sprawie wirusa to już jednak do mego taty.
OdpowiedzNo ale przecież nauczyciele mają taką lajtową pracę! Tylko 18 godzin w tygodniu, trzy miesiące wakacji... A jak dobrze zarabiają.
Odpowiedz