Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

20 tysięcy

Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar prawicowykuc
2 2

Ludzie nie zawierają małżeństw, bo nie stać ich na rozwody.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

I cyk! Materiały budowlane też w górę, za to koszty robocizny zostaną stałe bo patodeweloperzy myślą że nadal są lata 90-te i ludzie zarabiają 700 zł na rękę :)

Odpowiedz
avatar ZONTAR
3 3

@yankers: Problem z deweloperami jest taki, że rynek jest po ich stronie. Jakby nie patrzeć, państwo trzyma łapę na wszystkim, co z budowlanką związane. Od wydawania pozwoleń i określania warunków zabudowy po rozporządzanie ogromnymi terenami niczego i pasywne podejście do rozwoju miast. W wielu miastach gminy mają ogromne tereny, ale przecież nie będą ich sprzedawać po taniości. Lepiej trzymać je kupę czasu i czekać, aż się ludzie sami pobudują w okolicy i wartość podniosą. Jednocześnie bardzo rzadko powstają projekty z inicjatywą władz. Zamiast machnąć drogi, infrastrukturę i przeznaczyć tereny pod budowę, to oczekuje się od deweloperów, że sami sobie poradzą, powciskają bloki gdzie się tylko da, a jak już będzie bardzo źle, to może łaskawie drogę ktoś odremontuje. To wszystko sprawia, że wejście na ten rynek nie jest proste. Nawet posiadając jakąś firmę budowlaną musisz z nimi konkurować o te reglamentowane działki, więc nic by się nie zmieniło. Gdyby ziemi pod inwestycje było więcej, to albo deweloperzy by musieli znacznie podnieść obroty, albo by wyrastali kolejni. Więcej pracy to większy popyt na budowlańców, a więc i większe zarobki. Z drugiej strony większa podaż nieruchomości to lepsze ceny. Ale co tam, lepiej dowalić dopłaty do kredytów zwiększając popyt i zastanawiać się, dlaczego podaż się nie zmienia i ceny rosną.

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@ZONTAR: Dlatego wchodzi możliwość budowy domu o powierzchni zabudowy 70 m² na zgłoszenie. A to już ±120 m² powierzchni mieszkalnej w domu piętrowym. Nie trzeba załatwiać PnB, dzięki czemu powiat nie może robić problemów ze stawianiem warunków.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@yahoo111: A co oni tak dokładnie zmieniają w przepisach? Samo budowanie na zgłoszenie istniało już od dłuższego czasu. Chcą ograniczyć to do 70mkw teraz? "Inwestycje, które można zrealizować po zgłoszeniu budowy z projektem budowlanym: wolno stojące budynki mieszkalne jednorodzinne, których obszar oddziaływania mieści się w całości na działce lub działkach, na których zostały zaprojektowane" https://www.biznes.gov.pl/pl/firma/inwestycje-budowlane/chce-zbudowac-budynek/proc_553-zgloszenie-budowy-z-projektem https://www.biznes.gov.pl/pl/firma/zezwolenia-koncesje-wpisy-do-rejestru/chce-uzyskac-zezwolenie-koncesje-wpis-do-rejestru-dzialalnosci-regulowanej54/proc_550-zgloszenie-budowy-lub-innych-robot-budowlanych

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@ZONTAR: Do tej pory budowa na zgłoszenie była do 35 m² powierzchni zabudowy. Dało się z tego uzyskać może 55 m². Limit jest podwojony do 70 m², co daje około 120 m².

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@yahoo111: Czy to w jakikolwiek sposób rozwiązuje kwestię projektów budowlanych? Wiem, że większe budynki można było robić na zgłoszenie (nie pamiętam dokładnych kryteriów), ale nadal był wymagany projekt budowlany. W przypadku zgłoszenia nie mogłeś nakładać poprawek czy zmian, a jeśli został odrzucony przez jakąś drobnostkę, to musiałeś zgłaszać poprawiony. To często wychodziło dłużej niż uzyskanie pozwolenia. Nie bez powodu zgłoszenie jest dobre tylko dla małych budynków. Może to się skończyć tym, że większość zgłoszeń większych domów będzie odrzucane zamiast dostać informację o wymaganych poprawkach.

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@ZONTAR: Projekt jest wymagany, ale na zgłoszenie nie wolno było budować powyżej 35 m² zabudowy. Jeśli budynek wznosi się na zgłoszenie, to lokalny urząd nie może sobie ot tak odrzucić zgłoszenia, ma 14 dni na wniesienie protestu, ale protest musi być uzasadniony. Jeśli projekt jest zgodny z MPZP (o ile taki istnieje) i prawem budowlanym, wtedy wnosi się skargę na bezprawny protest i sąd administracyjny powinien protest odrzucić. Próba forsowania zakazu wyłącznie z powodu czyjegoś widzimisię powinna być karana i urząd będzie zmuszony do zapłacenia kary. Największą zaletą tej zmiany (z 35 m² do 70 m²) jest to, że skończy się łapownictwo w urzędach przy uzyskiwaniu warunków zabudowy i gminy będą musiały się wreszcie wziąć za robienie planów miejscowych. Niejednokrotnie zdarzało się, że właściciel działki budowlanej nie mógł się doprosić warunków zabudowy tylko dlatego, że jakiemuś urzędnikowi ta działka się spodobała i nie zgadzał się na wystawienie dla niej WZ po to, żeby ją móc tanio odkupić.

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 2

I cyk nikt nie może wziąć kredytu, bo to jest umorzenie kredytu już udzielonego, a nie obniżenie kwoty kredytu udzielanego.

Odpowiedz
avatar zerco
-3 3

Ty no ale jak zabraknie dzieci to wtedy księża będą gwałcić rówieśników?

Odpowiedz
avatar allahuwonsz
0 0

Wartościowi ludzie pracujący: i cyk! spi3rdolka od socjalistycznego państwa które ich nienawidzi

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@allahuwonsz: I gdzie się niby mają przenieść? Gdzie są te mityczne niskie obciążenia podatkowe i chłonny rynek pracy? W Polsce małżeństwo z trójką dzieci musiałoby miesięcznie zarabiać łącznie 21000 zł brutto żeby miesięczna zaliczka na PIT wynosiła 1500 zł. A w rozliczeniu rocznym i tak dochodzą odliczenia na dziecko (4500 zł), więc koniec końców świadczenia socjalne nadal są wyższe niż obciążenia podatkowe. Mając czwórkę albo piątkę dzieci kalkulacja nadal wygląda podobnie. Z wyższym przychodem brutto wpada się w wyższy próg podatkowy, ale jednocześnie odpadają składki emerytalne i rentowe.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@yahoo111: Zanim ktoś weźmie ślub i zrobi piątkę dzieci, to będzie singlem, a temu się dowala największe obciążenia. Tak się składa, że single mają też najmniejsze korzenie i mogą łatwo wywiać gdzie im się podoba. Takie prawo sprawia, że singlom żyje się ciężej, trudniej będzie im coś osiągnąć, trudniej będzie zapewnić sobie warunki do założenia rodziny i często wywieją z kraju zanim będą mogli skorzystać z łaskawej ulgi czy jakichś dodatków. Poza tym tacy "wartościowi ludzie pracujący" chcą żyć ze swojej pracy, a nie z socjalów. Swoją pracą osiągasz to, co wypracujesz i nikt nie będzie mówił, ile możesz sobie z tego zachować, a ile masz rozdać. Wymyśliłeś tu też takie nierealne przykłady jak rodziny z 3-5 dziećmi. Kto ma tyle dzieci? Przeciętnie ludzie mają najwyżej 1-2, większe rodziny są rzadkością i to najczęściej nie są te majętne rodziny. Ja wyjechałem kilka lat temu i od razu miałem dużo wyższą siłę nabywczą. Wyjechałem jedynie z niedużym zapasem gotówki (kilkadziesiąt tysięcy na start), od początku wynajmowałem dom, kupiłem samochód i całe wyposażenie domu, a wszystkie koszta odrobiłem w pół roku. W kolejny rok uzbierałem na spłatę kredytu hipotecznego w Polsce, na który bym jeszcze długo odkładał w kraju. W ciągu kilku lat będę mógł kupić drugi dom za granicą za gotówkę (lub działkę i postawić dom), tym razem gdzieś w górach w dobrej lokalizacji.

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@ZONTAR: Ja mam trójkę. Jedni znajomi (#programista15k+#wolnyzawód) mają szóstkę. Inni znajomi (#prawnik #prawnik #aletotydzwoniłeś) mają piątkę dzieci. Zapytałem o tę mityczną krainę z niskimi obciążeniami podatkowymi, bo kolega (kawaler bez dzieci) wyemigrował do Niemiec za 5000€ i po niecałym roku uciekł do Wielkiej Brytanii za 4500£ właśnie ze względu na obciążenia podatkowe dla bezdzietnych w Niemczech. Polska tylko i wyłącznie wpisuje się w ogólny trend, który jest nieubłagany.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@yahoo111: No to masz trzy przykłady na blisko 40 milionów ludzi. Dlaczego jako przykład akurat podajesz kraj z wysokim socjalem i obciażeniami? To ma być argument? A bo ci mają też źle, więc jest dobrze?

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@ZONTAR: No nie, nie mieszaj. Albo trzy przykłady na jakieś 8 mln rodzin, albo 20 przykładów na 38 mln. Dlaczego niby Niemcy mają źle? Współodpowiedzialność i solidarność społeczna to coś złego? W Niemczech nie mają patologii, albo ich patologia jest lepsza i bardziej warta wspierania od naszej? I ciągle nie podałeś przykładu tej mitycznej krainy bez obciążeń podatkowych. Jest USA, ale okazuje się, że po odliczeniu niby nieobowiązkowych obciążeń jest tam gorzej niż u nas, chyba że zarabiasz bardzo dużo (powyżej 400 tysięcy dolarów rocznie na gospodarstwo domowe, lub powyżej 600 tysięcy w dużym mieście). Tylko że nawet w USA jest to znikomy odsetek mieszkańców.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@yahoo111: Tak, Niemcy maja dużo mniej tej patologii. Sam naród jest bogatszy, mają dużo bardziej rozwiniętą gospodarkę, są niemalże samowystarczalnym krajem i z tego korzystają. Dzięki wyższemu poziomowi życia nie ma aż tyle beneficjentów programów socjalnych. W Polsce masz zupełnie odwrotną sytuację. Te liczby dotyczące USA to pewnie z IDZD. Zarobki na poziomie 100k rocznie dają lepszy poziom życia niż 10k na rękę w Polsce, więc co tu w ogóle porównujesz? Przy pół bańki rocznie to byś mógł kupić sobie nowy dom co roku. Poczytaj sobie chociażby o rozkłądzie klas według poziom życia i siły nabywczej. https://web.archive.org/web/20190122001534/https://publications.credit-suisse.com/tasks/render/file/?fileID=F2425415-DCA7-80B8-EAD989AF9341D47E Szczególnie to jest warte uwagi: https://i.imgur.com/Q8taObZ.png Tu masz procentowy udział klasy średniej i połączenie klasy średniej i wyższej. W tym pomiarze są one porównywalne, uwzględniają różnice w systemie podatkowym czy kosztach życia. W USA 50% społeczeństwa to klasa wyższa i średnia, podobnie w Niemczech. Różnica tylko taka, że w USA 38% to średnia i 12% wyższa, a w Niemczech 42,4% to średnia i 7,6% to wyższa. W Polsce tylko 19,3% to klasa średnia, a 1% to klasa wyższa. Chcesz mnie przekonać, że wydatki na wsparcie osób z niższych klas są jednakowe w tych krajach? I jak najbardziej, USA mają dużo mniejsze obciążenia podatkowe. Nie płacisz na cudze bombelki, na cudze studia i na masę innych rzeczy, które są sponsorowane społeczeństwu. Płacisz sam za siebie, a więc singiel bez żony i dzieci ma znacznie mniejsze obciażenia finansowe niż w Polsce.

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@ZONTAR: Haha. Mówi o danych z dupy, a sam wyskakujesz z klasą średnią. Jeśli dane są zharmonizowane, to klasa średnia w Polsce ma się tak samo dobrze, jak w reszcie świata. W USA klasa średnia to 38%, a średnia i wyżej to 50%. Zaś Kanada, która ma nieporównywalnie wyższy socjal niż USA, klasa średnia to 48%, a średnia i wyżej to 58%. Jedyne, co udowodniłeś, to rzeczywiście, klasy wyższej jest więcej (2 p.p.), bo nie płacą podatków, które w krajach z socjalem bogaci płacą na utrzymanie reszty społeczeństwa. Poza tym na szczycie listy masz Belgię czy Włochy, które też mają socjal. W ogóle, bardzo dużo tu krajów, które mają wyższe podatki od USA, ale USA jest dość nisko na liście. Są tuż za Szwecją, która niby zaraz zbankrutuje z powodu socjalu. Idąc dalej, 100k rocznie w USA daje lepszy poziom życia niż 120k netto rocznie w Polsce? Wolne żarty. 100k rocznie w USA w dużych miastach nie daje żadnego sensownego poziomu życia. Cztery lata temu miałem ofertę za 96k koło Denver, ale odmówiłem po obliczeniu kosztów życia i stwierdzeniu, że w Polsce za 7k na rękę mam lepiej. Z całym szacunkiem, ale 10k na rękę w Polsce na rodzinę wystarczy na spłatę kredytu za dom w ciągu dziesięciu lat i życie na przyzwoitym poziomie, do tego raczej liczyłbym podwyżkę w skali roku w wysokości 5%, podczas gdy mam kontakt z pracownikami w USA i wiem, że przez ostatnich kilka lat nie dostali żadnej podwyżki, a inflacja w tym czasie wynosiła 2-3% rdr.

Odpowiedz
avatar ZONTAR
0 0

@yahoo111: Chyba dalej tego nie pojąłeś. Belgia czy nawet Włochy mają duży socjal, ale przy 60% klasy średniej i 10-15% klasy wyższej masz dużo płatników finansujących stosunkowo mało beneficjentów. Dlatego to właśnie działa. To idzie w tą stronę, a nie na odwrót. Musisz mieć dużo bogatych i mało biednych aby socjal nie obciażał kraju. Jak masz 1% bogatych, 20% średnich i blisko 80% klasy niższej, to jak niby chcesz finansować 80% społeczeństwa z podatków 20%? I jak myślisz, Belgia, Włochy, Singapur czy Japonia najpierw dosły do dobrej sytuacji gospodarczej, czy najpierw wprowadziły socjal? Nie wiem co tam wiesz, ale ja dostaję podwyżki co roku, a od kilku lat żyję w USA. Podwyżki są nieco wyższe od inflacji (pomijając te wynikające ze zmiany kompetencji), wygląda to podobnie do podwyżej w Polsce. To normalne, że wraz z doświadczeniem dostajesz więcej po uwzględnieniu inflacji. W końcu masz większe kompetencje. Porównanie 7k netto do 96k w Denver wydaje się w miarę rozsądne obecnie, jeśli liczysz singla bez zobowiązań. Zależy, czy praca jest w Denver i żyjesz w Denver, czy są to okolice i mniejsze miasteczko bez potrzeby dojazdu do centrum miasta. W USA dużo łatwiej o dobrą pracę bez pchania się w centrum drogiego miasta, w Polsce możesz o tym zapomnieć. 96k to jakieś 5700 na rękę miesięcznie. Wynajem domu gdzieś na przedmieściach razem ze wszelkimi kosztami to do 2k, na życie idzie najwyżej kilka stówek. Jakieś 3000-3200 możesz odkładać bez żadnego wysiłku. To jest 38k dolców rocznie. Za 250-300k kupisz już całkiem przyzwoity dom, a jakbyś potrzebował nowy samochód, to wystarczy 1-1,5 roku odkładania. Przy 7k PLN na rękę i powiedzmy 3000zł na życie i wynajem domu masz 4k. Licząc proporcjonalnie (3k miesięcznie oszczędności i dom do 300k -> 4k miesięcznie i dom do 400k), jak duży masz wybór domów za 400k w Polsce koło dużych miast? https://i.imgur.com/1aC7iNe.jpeg https://i.imgur.com/fUCeFoH.png Nieruchomości to najgorzej skalująca się część rynku, a mimo to nie wyglądają tak źle w porównaniu do obecnej sytuacji w Polsce. No i nadal pozostaje pytanie - ile ludzi w USA zarabia koło 95k rocznie, a ile w Polsce ma te 7k na rękę? https://i.imgur.com/mycAalg.png W Polsce z 2018 jest to jakieś 12% osób powyżej 7k na rękę. https://i.imgur.com/KyMWTxP.png https://i.imgur.com/W1tTSC6.png W USA 96k rocznie to jakieś 16% ludzi (z 2019). I jak wspomniałem, nadal tu porównujemy najdroższą możliwą rzecz. Jak w USA postanowisz kupić sobie nowy samochód przy takich oszczędnościach, to w 8-10 miesięcy odłożyłeś sobie na nową Toyotę Camry. Ile przy pensyjce 7k netto będziesz odkładać aby kupić to samo? W Polsce to 140-160k PLN. Odkładając te 4k miesięcznie to tylko 3 lata odkładania. Jak często kupujesz samochód, a jak często dom? Policz sobie wszystkie inne wydatki i nagle się okaże, że może i kupno nieruchomości wypada w USA i Polsce podobnie (jeśli chodzi o czas odkładania/spłacania), ale już wszystko inne daje nam kilkukrotną różnicę. Chcesz kupić sobie nowy telewizor OLED? Proszę bardzo, przy 3k oszczędności miesięcznie to nawet nie jest połowa oszczędności (LG CX 55 jest za $1300). Ten sam telewizor w Polsce to niecałe 5k, a więc przekracza miesięczne oszczędności. To się mnoży, po kilku latach nagle w Polsce wydałeś roczne oszczędności na wyposażenie domu, a w USA ledwo to odczujesz.

Odpowiedz
Udostępnij