To nie jest żaden szacunek ani kultura osobista, tylko pop... kraj.
Co taka losowa pani Marysia w kasie biletowej ma wspólnego z tym, że pociąg jest opóźniony? Siedzi od rana w tym swoim niby-kiosku i za marną wypłatę sprzedaje bilety. I miałaby jeszcze wychodzić i z ukłonami przepraszać czekających ludzi za opóźnienie, bo kilkaset km dalej, w miejscowości, w której w życiu nie była, doszło do jakiejś usterki trakcji, z którą kompletnie nie miała nic wspólnego?
I jak taki cyrk ma mi albo komukolwiek zrekompensować 3 godziny spóźnienia? Już lepiej gdyby zwrócili koszt biletu, albo następny przejazd zafundowali za darmo. Na grzyba niczemu niewinna osoba ma się przede mną kłaniać i uniżać, przepraszając za coś, za co kompletnie nie odpowiada? Jak sądzę czułbym się w takiej sytuacji zażenowany.
@Trokopotaka: Jest ot po prostu inna kultura i inna mentalność. Pracownicy poczuwają się do odpowiedzialności za to, że się nie wywiązali z umowy. A powiedzenie "przepraszam" nie jest u nich żadnym dyshonorem. U nas za to obowiązuje kultura "nic się nie stało". Żadnych wniosków, żadnych konsekwencji, żadnego przepraszam. Trzeba było, zamiast pociągiem, jechać rowerem, pretensje możesz mieć tylko do siebie.
To nie jest żaden szacunek ani kultura osobista, tylko pop... kraj. Co taka losowa pani Marysia w kasie biletowej ma wspólnego z tym, że pociąg jest opóźniony? Siedzi od rana w tym swoim niby-kiosku i za marną wypłatę sprzedaje bilety. I miałaby jeszcze wychodzić i z ukłonami przepraszać czekających ludzi za opóźnienie, bo kilkaset km dalej, w miejscowości, w której w życiu nie była, doszło do jakiejś usterki trakcji, z którą kompletnie nie miała nic wspólnego? I jak taki cyrk ma mi albo komukolwiek zrekompensować 3 godziny spóźnienia? Już lepiej gdyby zwrócili koszt biletu, albo następny przejazd zafundowali za darmo. Na grzyba niczemu niewinna osoba ma się przede mną kłaniać i uniżać, przepraszając za coś, za co kompletnie nie odpowiada? Jak sądzę czułbym się w takiej sytuacji zażenowany.
Odpowiedz@Trokopotaka: Jest ot po prostu inna kultura i inna mentalność. Pracownicy poczuwają się do odpowiedzialności za to, że się nie wywiązali z umowy. A powiedzenie "przepraszam" nie jest u nich żadnym dyshonorem. U nas za to obowiązuje kultura "nic się nie stało". Żadnych wniosków, żadnych konsekwencji, żadnego przepraszam. Trzeba było, zamiast pociągiem, jechać rowerem, pretensje możesz mieć tylko do siebie.
Odpowiedz