Szkoda tylko, że prawie nikt nie mówi o tym, że zabawa była dobrowolna i trwała około 30 minut. Jak jakieś 8 lat temu jeździłem na obozy harcerskie, to jedna z dobrowolnych odznak była przyznawana za spędzenie 24 godzin związanym z drugim chętnym metrowym sznurkiem, za nadgarstki. I też były problemy z korzystaniem z toalety, było pewnie jakieś niebezpieczeństwo, ale jakoś nikt kur#a afery nie robił, bo było to dobrowolne.
@paw1915: Hah to mi coś przypomniałeś. W moim środowisku(zhp) istniała taka... tortura... której oficjalnie nie wolno było stosować... chyba, że za obopólną zgodą. Był to specjalny sposób wiązania, który kończył się tym, że po maks godzinie osoba związana zapłakana błagała o uwolnienie.
Szukałem ostatnio czy to ma jakąś nazwę. I znalazłem to... na stronie instruktażowej z erotycznym wiązaniem.
@gomezvader: A to u nas najwyższą karą były tzw kajzery. Stosowane tylko w sytuacjach gdy ktoś spowodował czynne zagrożenie dla uczestników. Jedyny raz jak byłem ich świadkiem, to 2 dziewczyny paliły w nocy fajki za namiotem. W środku lasu, w środku sezonu pożarowego, gdy ściółka była sucha jak wiór. Jakby chociaż z tymi fajkami przeszły na piasek nieopodal, to pewnie byłaby zwykła kara. A tak to naraziły wszystkich obozowiczów na śmierć. Miały 30 minut na spakowanie wszystkich swoich rzeczy i przez całą noc biegały z tymi ciężkimi plecakami za zmieniającymi się druhami. Wysiłek fizyczny to jedno, ale psychika wysiada po tym na parę dni.
Dzieci z takimi pazurami?
OdpowiedzSzkoda tylko, że prawie nikt nie mówi o tym, że zabawa była dobrowolna i trwała około 30 minut. Jak jakieś 8 lat temu jeździłem na obozy harcerskie, to jedna z dobrowolnych odznak była przyznawana za spędzenie 24 godzin związanym z drugim chętnym metrowym sznurkiem, za nadgarstki. I też były problemy z korzystaniem z toalety, było pewnie jakieś niebezpieczeństwo, ale jakoś nikt kur#a afery nie robił, bo było to dobrowolne.
Odpowiedz@paw1915: Teraz dzieci są wrażliwsze niż kiedyś. Tak samo jak psy, pomidory i księżyc.
Odpowiedz@paw1915: Hah to mi coś przypomniałeś. W moim środowisku(zhp) istniała taka... tortura... której oficjalnie nie wolno było stosować... chyba, że za obopólną zgodą. Był to specjalny sposób wiązania, który kończył się tym, że po maks godzinie osoba związana zapłakana błagała o uwolnienie. Szukałem ostatnio czy to ma jakąś nazwę. I znalazłem to... na stronie instruktażowej z erotycznym wiązaniem.
Odpowiedz@gomezvader: A to u nas najwyższą karą były tzw kajzery. Stosowane tylko w sytuacjach gdy ktoś spowodował czynne zagrożenie dla uczestników. Jedyny raz jak byłem ich świadkiem, to 2 dziewczyny paliły w nocy fajki za namiotem. W środku lasu, w środku sezonu pożarowego, gdy ściółka była sucha jak wiór. Jakby chociaż z tymi fajkami przeszły na piasek nieopodal, to pewnie byłaby zwykła kara. A tak to naraziły wszystkich obozowiczów na śmierć. Miały 30 minut na spakowanie wszystkich swoich rzeczy i przez całą noc biegały z tymi ciężkimi plecakami za zmieniającymi się druhami. Wysiłek fizyczny to jedno, ale psychika wysiada po tym na parę dni.
Odpowiedz