@tomitom86: Są rzeczy o które rządu PO w Warszawie można by się przyczepić (rodzinie koleżanki groziło bankructwo bo jakaś komisja zdecydowała, że ubezpieczenie, które rodzina otrzymała jednak się nie należy i powinni zwrócić z nawiązką. I zrobili to w ostatniej chwili przed przedawnieniem sprawy, żeby z jakiegoś powodu od decyzji komisji nie można się było odwołać)
Ale w tej sytuacji zamienisz miasto na jakiekolwiek inne w Polsce i podejrzewam, że wynik by się nie zmienił - zrobili zakaz parkowania, typ wciąż stoi, a remont trzeba zrobić to cyk, holownik i uj w upę obywatelowi
@jedyny360: Jest coś takiego jak sarkazm i ironia, ale po co to wyjaśniać :)
Tu nie chodzi o miasto, wystarczy zmienić jednego człowieka na drugiego.
Swoją drogą, to zdarzyło się, że kierownik budowy przesunął takie blokujące auto z jednego pola parkingowego na drugie bez jakiegokolwiek uszczerbku dla samochodu, jedynie alarm trochę powył, za co właściciel poszedł do sądu. Co prawda przegrał sprawę i pokrył koszty sądowe, ale po co było to wszystko? Wystarczyło odholować.
Mnie śmieszą takie internetowe wrzutki wielce pokrzywdzonych i tyle.
@tomitom86: "Jest coś takiego jak sarkazm i ironia, ale po co to wyjaśniać :)" -
http://i.kym-cdn.com/photos/images/original/000/738/025/db0.jpg
"Mnie śmieszą takie internetowe wrzutki wielce pokrzywdzonych i tyle." - czyli początek "Autostopem przez galaktykę" cię kompletnie nie bawił?
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
6 stycznia 2023 o 13:34
Zwykła przyzwoitość nakazywałaby wcześniejsze np. dwutygodniowe ostrzeżenie. Nie zawsze się to da ale najczęściej tak.
Można byłoby ustalić właściciela samochodu i go osobiście poinformować ale nie bo się nikomu nie chce i RODO.
Ale z drugiej strony teren pod samochodem nie należy do właściciela pojazdu. Warto pamiętać, że nam się miejsce do parkowania nie należy na wyłączność. Jesteśmy tam jedynie gośćmi.
Z US potrzebowałem zaświadczenie. Szkoda, że osoby ktore to wysyłają w formie elektronicznej nie wiedzą co robią. Plik podpisany urzedowo, tylko do odczytu przez specjalny program. Pani z urzedu nie potrafiła mi wytłumaczyć dlaczego nie mogę go otworzyć bo "ona tak zawsze robiła i u niej działa". Także tak, obywatel ma znać i wiedzieć wszystko- bo nieznajomość prawa szkodzi. A to, że wprowadzili milion przepisów po nocy w czasie pandemii to ludzie dowiedzą się jak już bedzie dawno PiS wyp. W siną dal
@kontraparka: Zdroworozsądkowo sprawa jak najbardziej oczywista, jednak prawnie już niekoniecznie. Zacznijmy od tego, że - wbrew treści postu - nie istnieje taki znak drogowy, jak "Zakaz parkowania" - istnieją takie naklejki, tabliczki, ale znaki generalnie mamy dwa: "Zakaz postoju" (B-35) i "Zakaz zatrzymywania się" (B-36). Niewątpliwie autor postu nie zatrzymał się w miejscu oznaczonym takim zakazem, albowiem zatrzymanie się przypada na konkretny moment, a w tym momencie zakazu jeszcze tam nie było. Natomiast już to, czy dopuścił się on postoju w miejscu, w którym jest to (obecnie, zaś w momencie parkowania nie było) zabronione, może być dyskusyjne (w dyskusji tej nie pomaga bynajmniej fakt, że w zamyśle ustawodawcy zakaz zatrzymywania się jest zakazem surowszym niż zakaz postoju). Wszystko zależy od tego, czy postój (czyli "unieruchomienie pojazdu niewynikające z warunków lub przepisów ruchu drogowego, na dłużej niż 1 minutę") uznamy za czynność jednorazową, czy ciągłą. "Unieruchomienie" sugeruje czynność jednorazową (unieruchamiasz pojazd raz - w momencie zaparkowania go, zaś to, że przez kolejne dni stoi on unieruchomiony, nie jest tożsame z tym, że każdego z tych dni dochodzi do jego unieruchomienia, albowiem to wymaga uprzedniego znajdowania się pojazdu w ruchu), natomiast samo słowo "postój" oznacza czynność ciągłą (postój trwa od momentu unieruchomienia pojazdu, do jego ponownego wprawienia w ruch / przemieszczenia, a zatem każdego z tych dni). W związku z czym również kibicowałbym opcji "Do sądu galopem", z tą tylko różnicą, że ja robiłbym to nie w imię pewności, że koleś wygra, tylko w ramach chęci dowiedzenia się, jakie stanowisko w takiej sprawie zabrałby sąd (ewentualnie również ten drugiej instancji).
@wroblitz: Mnie kilkanaście lat temu porobili w podobny spośób - auto zostawione legalnie na 5 dni (delegacja), a w między czasie jakaś awaria w infrastrukturze drogi (rura czy cos) i musieli odholować. Sytuacja taka, że postawili znak zakazu B36, i policja nakazała odholowanie na parking policyjny. Po zgłoszeniu na policję i powiadomieniu ich, że nie przyjmuję mandatu, odpowiedź policjanta z uśmiechem - ale my nie wystawiliśmy mandatu - musi pan tylko za odholowanie i każdy dziań parkowania na policyjnym zapłacić. Odechciało mi się latać po sądach
@arisarimr: Generalnie udało mi się znaleźć coś takiego, jak Rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych (...), w którego to Załączniku nr 1, a konkretnie w ust. 3.2.36, znajduje się taki oto prikaz:
http://mistrzowie.org//uimages/services/mistrzowie/i18n/pl_PL/comments/aa1a/aa1a0a6c9ba51e2951b652bf7b660fab.jpeg
Co prowadzi do wniosków, że w opisanym przez Ciebie stanie faktycznym, znak ten został postawiony niezgodnie z przepisami, a więc opłata za holowanie została nałożona nielegalnie i zapewne gdyby tylko "chciało Ci się latać po sądach", to byś ją odzyskał / nie musiał uiszczać.
Nieco inaczej ma się rzecz z Daroo24, który pisze, że swoje auto "zostawił kilkanaście dni temu" (dalsza część wpisu sugeruje, że miało to miejsce 4 grudnia i od tego czasu nie miał z samochodem żadnej styczności. Zakaz zaś obejmował okres 19-20 grudnia) i dowiedział się (jakoś między 20 a 23 grudnia, bo to sugeruje "Potwierdzenie wydania pojazdu"), że "parę dni temu postawili znak informujący o zakazie parkowania". Jeżeli więc te "parę dni" w jego przypadku wynosiło 5 lub więcej (liczonych od 19 grudnia), a znak był zaopatrzony dodatkowo w tabliczkę, o której mówi ust. 3.2.26, to na jego nieszczęście wszystko odbyło się tam lege artis.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
5 stycznia 2023 o 11:15
@arisarimr brednie. W takim wypadku koszt odholowania i jego konsekwencji( parking platny) spada na ubezpieczyciela drogi/miejsca awarii, wodociagow czy cos tam innego
Tak ten kraj działa - ostatnio osiołki w sejmie zmieniły jakiś przepis, zaczął mnie obowiązywać jakiś nowy podatek, ale dowiedziałem się o tym dopiero, jak zagrozili mi sprawą karną (!!!) za niewywiązanie się z obowiązku. Skończyło się na niewielkiej grzywnie ok. 2 tys. zł. Za to że nie siedzę dniami i nocami i nie studiuję wypocin darmozjadów z Wiejskiej. A w Niemczech… urzędnik dzwoni do Ciebie, mówi co się zmieniło i pyta, czy nie pomóc w wypełnianiu formularzy. A u nas - urzędnicza mentalność na poziomie Kazachstanu
Miałem identyczną sytuację jakiś rok temu ale w Poznaniu. Pal licho tę 100 mandatu ale za przetrzymanie auta na parkingu policzyli jak za zboże. Przy próbie tłumaczenia, że jak parkowałem to znaku nie było dostałem odpowiedź, że oni znaków nie ustawiają tylko ZDM i do nich mam mieć pretensję. To jest kpina w biały dzień, że zostawiając auto na legalnym parkingu, za który bule 300zł rocznie, mi odholowywali auto. Przepisu nakazującego mi sprawdzanie auta pozostawionego na parkingu nikt zacytować nie potrafił. Nie wolno tylko stać na kapciach.
@oLaudix: W takim razie ja pozwolę sobie przytoczyć przepis, który - przynajmniej pośrednio - nakłada na Ciebie taki obowiązek (bezpośrednio żaden przepis tego nie nakazuje, tak samo, jak - na ten przykład - żaden przepis nie nakazuje sprawdzenia żarówek w światłach przed ruszeniem w drogę - nakazane jest "jedynie" poruszanie się pojazdem, w którym są one sprawne). Jest to ust. 3.2.36 Załącznika nr 1 do Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach - link poniżej:
http:/dziennikustaw.gov.pl/D2003220218102.pdf
Polecam, bo to fajna lektura z dużą ilością kolorowych obrazków. Gdybyś jednak chciał tak w dużym skrócie, to generalnie rzeczony przepis pozwala umieszczać takie znaki za 5-dniowym uprzedzeniem, a następnie normalnie egzekwować konsekwencje z nich wynikające.
W mniejszym skrócie - w swoim wcześniejszym komentarzu załączyłem print screen tego zapisu, więc możesz go sobie po prostu zobaczyć.
@wroblitz: Czyli jak zwykle jakieś przepisy robione na kolanie. Przecież równie dobrze mogę zostawić auto pod blokiem i pojechać na wakacje ze znajomymi ich autem na 2 tygodnie i nikt nie ma prawa mi tego zabronić.
1. sprawa, czy płacisz abonament za konkretne miejsce parkingowe czy za zezwolenie na parkowanie (postój) w danym sektorze.
2. Sprawa - jak parkuje się nie na swojej posesji, to wypadałoby sprawdzać co się z autem dzieje (w miarę możliwości), bo może się stać jak na zamieszczonym obrazku. W mniejszych miejscowościach różne festyny na placu miejskim rozciągają się na okoliczne parkingi i nikogo nie obchodzi, że Janusz zostawił auto i pojechał na wycieczkę - idzie laweta w ruch w odpowiedniej chwili.
Dosłownie tak samo miała moja mama. Czemu nie jeździła? Bo była w szpitalu świeżo po operacji na sercu. Ledwo ją odbieramy ze szpitala, jej auta pod domem nie ma. Więc po kilku dniach odpoczynku zmuszona była pójść do SM żeby odzyskać auto. W dodatku uj ze SM "groził" jej (na zasadzie dobrej rady od mafijnego bosa), że jak nie przyjmie mandatu, to SM jeszcze odnajdzie jakieś nagrania żeby doyebać jej kilka mandatów więcej. Matka widocznie podenerwowana i biała na twarzy przyjęła mandat i zaczęła przepraszać za wszystko. Myślałem, że wezmę tego bydlaka za fraki i mu mordę rozbiję. Skasowali ją na chyba 600-700zł
Miałem niedawno podobną sytuację, tylko w trakcie wizyty w S.M. złożyłem oświadczenie, że samochód zaparkowałem przed tymczasową zmianą organizacji ruchu. I cyk, sprawa do umorzenia. Odebrałem auto z parkingu i nic nie musiałem płacić. Co istotne całą procedurę podpowiedział strażnik. Także, jak wszędzie, tak i w służbach są różni ludzie - wszystko zależy, na kogo się trafi.
Warszawa jest pod rządami PO, więc czego można się spodziewać? Może akurat jakieś palety były do ustawienia albo jakiś marsz wynaturzonych.
Odpowiedz@tomitom86 tepy dzbanie bez umiejętności czytania ze zrozumieniem, polityke i straszenie jedna czy druga partia wsadz sobie w dupe.
Odpowiedz@tomitom86: Są rzeczy o które rządu PO w Warszawie można by się przyczepić (rodzinie koleżanki groziło bankructwo bo jakaś komisja zdecydowała, że ubezpieczenie, które rodzina otrzymała jednak się nie należy i powinni zwrócić z nawiązką. I zrobili to w ostatniej chwili przed przedawnieniem sprawy, żeby z jakiegoś powodu od decyzji komisji nie można się było odwołać) Ale w tej sytuacji zamienisz miasto na jakiekolwiek inne w Polsce i podejrzewam, że wynik by się nie zmienił - zrobili zakaz parkowania, typ wciąż stoi, a remont trzeba zrobić to cyk, holownik i uj w upę obywatelowi
Odpowiedz@jedyny360: Jest coś takiego jak sarkazm i ironia, ale po co to wyjaśniać :) Tu nie chodzi o miasto, wystarczy zmienić jednego człowieka na drugiego. Swoją drogą, to zdarzyło się, że kierownik budowy przesunął takie blokujące auto z jednego pola parkingowego na drugie bez jakiegokolwiek uszczerbku dla samochodu, jedynie alarm trochę powył, za co właściciel poszedł do sądu. Co prawda przegrał sprawę i pokrył koszty sądowe, ale po co było to wszystko? Wystarczyło odholować. Mnie śmieszą takie internetowe wrzutki wielce pokrzywdzonych i tyle.
Odpowiedz@tomitom86: "Jest coś takiego jak sarkazm i ironia, ale po co to wyjaśniać :)" - http://i.kym-cdn.com/photos/images/original/000/738/025/db0.jpg "Mnie śmieszą takie internetowe wrzutki wielce pokrzywdzonych i tyle." - czyli początek "Autostopem przez galaktykę" cię kompletnie nie bawił?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 stycznia 2023 o 13:34
Zwykła przyzwoitość nakazywałaby wcześniejsze np. dwutygodniowe ostrzeżenie. Nie zawsze się to da ale najczęściej tak. Można byłoby ustalić właściciela samochodu i go osobiście poinformować ale nie bo się nikomu nie chce i RODO. Ale z drugiej strony teren pod samochodem nie należy do właściciela pojazdu. Warto pamiętać, że nam się miejsce do parkowania nie należy na wyłączność. Jesteśmy tam jedynie gośćmi.
OdpowiedzZ US potrzebowałem zaświadczenie. Szkoda, że osoby ktore to wysyłają w formie elektronicznej nie wiedzą co robią. Plik podpisany urzedowo, tylko do odczytu przez specjalny program. Pani z urzedu nie potrafiła mi wytłumaczyć dlaczego nie mogę go otworzyć bo "ona tak zawsze robiła i u niej działa". Także tak, obywatel ma znać i wiedzieć wszystko- bo nieznajomość prawa szkodzi. A to, że wprowadzili milion przepisów po nocy w czasie pandemii to ludzie dowiedzą się jak już bedzie dawno PiS wyp. W siną dal
OdpowiedzBłędem było przyjęcie mandatu w takiej sytuacji. Do sądu galopem.
Odpowiedz@kontraparka: Zdroworozsądkowo sprawa jak najbardziej oczywista, jednak prawnie już niekoniecznie. Zacznijmy od tego, że - wbrew treści postu - nie istnieje taki znak drogowy, jak "Zakaz parkowania" - istnieją takie naklejki, tabliczki, ale znaki generalnie mamy dwa: "Zakaz postoju" (B-35) i "Zakaz zatrzymywania się" (B-36). Niewątpliwie autor postu nie zatrzymał się w miejscu oznaczonym takim zakazem, albowiem zatrzymanie się przypada na konkretny moment, a w tym momencie zakazu jeszcze tam nie było. Natomiast już to, czy dopuścił się on postoju w miejscu, w którym jest to (obecnie, zaś w momencie parkowania nie było) zabronione, może być dyskusyjne (w dyskusji tej nie pomaga bynajmniej fakt, że w zamyśle ustawodawcy zakaz zatrzymywania się jest zakazem surowszym niż zakaz postoju). Wszystko zależy od tego, czy postój (czyli "unieruchomienie pojazdu niewynikające z warunków lub przepisów ruchu drogowego, na dłużej niż 1 minutę") uznamy za czynność jednorazową, czy ciągłą. "Unieruchomienie" sugeruje czynność jednorazową (unieruchamiasz pojazd raz - w momencie zaparkowania go, zaś to, że przez kolejne dni stoi on unieruchomiony, nie jest tożsame z tym, że każdego z tych dni dochodzi do jego unieruchomienia, albowiem to wymaga uprzedniego znajdowania się pojazdu w ruchu), natomiast samo słowo "postój" oznacza czynność ciągłą (postój trwa od momentu unieruchomienia pojazdu, do jego ponownego wprawienia w ruch / przemieszczenia, a zatem każdego z tych dni). W związku z czym również kibicowałbym opcji "Do sądu galopem", z tą tylko różnicą, że ja robiłbym to nie w imię pewności, że koleś wygra, tylko w ramach chęci dowiedzenia się, jakie stanowisko w takiej sprawie zabrałby sąd (ewentualnie również ten drugiej instancji).
Odpowiedz@wroblitz: Mnie kilkanaście lat temu porobili w podobny spośób - auto zostawione legalnie na 5 dni (delegacja), a w między czasie jakaś awaria w infrastrukturze drogi (rura czy cos) i musieli odholować. Sytuacja taka, że postawili znak zakazu B36, i policja nakazała odholowanie na parking policyjny. Po zgłoszeniu na policję i powiadomieniu ich, że nie przyjmuję mandatu, odpowiedź policjanta z uśmiechem - ale my nie wystawiliśmy mandatu - musi pan tylko za odholowanie i każdy dziań parkowania na policyjnym zapłacić. Odechciało mi się latać po sądach
Odpowiedz@arisarimr: Generalnie udało mi się znaleźć coś takiego, jak Rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych (...), w którego to Załączniku nr 1, a konkretnie w ust. 3.2.36, znajduje się taki oto prikaz: http://mistrzowie.org//uimages/services/mistrzowie/i18n/pl_PL/comments/aa1a/aa1a0a6c9ba51e2951b652bf7b660fab.jpeg Co prowadzi do wniosków, że w opisanym przez Ciebie stanie faktycznym, znak ten został postawiony niezgodnie z przepisami, a więc opłata za holowanie została nałożona nielegalnie i zapewne gdyby tylko "chciało Ci się latać po sądach", to byś ją odzyskał / nie musiał uiszczać. Nieco inaczej ma się rzecz z Daroo24, który pisze, że swoje auto "zostawił kilkanaście dni temu" (dalsza część wpisu sugeruje, że miało to miejsce 4 grudnia i od tego czasu nie miał z samochodem żadnej styczności. Zakaz zaś obejmował okres 19-20 grudnia) i dowiedział się (jakoś między 20 a 23 grudnia, bo to sugeruje "Potwierdzenie wydania pojazdu"), że "parę dni temu postawili znak informujący o zakazie parkowania". Jeżeli więc te "parę dni" w jego przypadku wynosiło 5 lub więcej (liczonych od 19 grudnia), a znak był zaopatrzony dodatkowo w tabliczkę, o której mówi ust. 3.2.26, to na jego nieszczęście wszystko odbyło się tam lege artis.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 stycznia 2023 o 11:15
@arisarimr brednie. W takim wypadku koszt odholowania i jego konsekwencji( parking platny) spada na ubezpieczyciela drogi/miejsca awarii, wodociagow czy cos tam innego
OdpowiedzA dlaczego on przyjął ten mandat i nie poszedł z tym do sądu?
OdpowiedzTak ten kraj działa - ostatnio osiołki w sejmie zmieniły jakiś przepis, zaczął mnie obowiązywać jakiś nowy podatek, ale dowiedziałem się o tym dopiero, jak zagrozili mi sprawą karną (!!!) za niewywiązanie się z obowiązku. Skończyło się na niewielkiej grzywnie ok. 2 tys. zł. Za to że nie siedzę dniami i nocami i nie studiuję wypocin darmozjadów z Wiejskiej. A w Niemczech… urzędnik dzwoni do Ciebie, mówi co się zmieniło i pyta, czy nie pomóc w wypełnianiu formularzy. A u nas - urzędnicza mentalność na poziomie Kazachstanu
Odpowiedz2 kwestie: Nieznajomość prawa nie zwalnia od jego przestrzegania. Za porzucenie auta jest mandat w podobnej wysokości więc nie ma sensu się burzyć.
OdpowiedzMiałem identyczną sytuację jakiś rok temu ale w Poznaniu. Pal licho tę 100 mandatu ale za przetrzymanie auta na parkingu policzyli jak za zboże. Przy próbie tłumaczenia, że jak parkowałem to znaku nie było dostałem odpowiedź, że oni znaków nie ustawiają tylko ZDM i do nich mam mieć pretensję. To jest kpina w biały dzień, że zostawiając auto na legalnym parkingu, za który bule 300zł rocznie, mi odholowywali auto. Przepisu nakazującego mi sprawdzanie auta pozostawionego na parkingu nikt zacytować nie potrafił. Nie wolno tylko stać na kapciach.
Odpowiedz@oLaudix: W takim razie ja pozwolę sobie przytoczyć przepis, który - przynajmniej pośrednio - nakłada na Ciebie taki obowiązek (bezpośrednio żaden przepis tego nie nakazuje, tak samo, jak - na ten przykład - żaden przepis nie nakazuje sprawdzenia żarówek w światłach przed ruszeniem w drogę - nakazane jest "jedynie" poruszanie się pojazdem, w którym są one sprawne). Jest to ust. 3.2.36 Załącznika nr 1 do Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach - link poniżej: http:/dziennikustaw.gov.pl/D2003220218102.pdf Polecam, bo to fajna lektura z dużą ilością kolorowych obrazków. Gdybyś jednak chciał tak w dużym skrócie, to generalnie rzeczony przepis pozwala umieszczać takie znaki za 5-dniowym uprzedzeniem, a następnie normalnie egzekwować konsekwencje z nich wynikające. W mniejszym skrócie - w swoim wcześniejszym komentarzu załączyłem print screen tego zapisu, więc możesz go sobie po prostu zobaczyć.
Odpowiedz@wroblitz: Czyli jak zwykle jakieś przepisy robione na kolanie. Przecież równie dobrze mogę zostawić auto pod blokiem i pojechać na wakacje ze znajomymi ich autem na 2 tygodnie i nikt nie ma prawa mi tego zabronić.
OdpowiedzJeśli zapłaciłeś to jesteś zwykłym debilem i należało Ci się.
Odpowiedz1. sprawa, czy płacisz abonament za konkretne miejsce parkingowe czy za zezwolenie na parkowanie (postój) w danym sektorze. 2. Sprawa - jak parkuje się nie na swojej posesji, to wypadałoby sprawdzać co się z autem dzieje (w miarę możliwości), bo może się stać jak na zamieszczonym obrazku. W mniejszych miejscowościach różne festyny na placu miejskim rozciągają się na okoliczne parkingi i nikogo nie obchodzi, że Janusz zostawił auto i pojechał na wycieczkę - idzie laweta w ruch w odpowiedniej chwili.
OdpowiedzDosłownie tak samo miała moja mama. Czemu nie jeździła? Bo była w szpitalu świeżo po operacji na sercu. Ledwo ją odbieramy ze szpitala, jej auta pod domem nie ma. Więc po kilku dniach odpoczynku zmuszona była pójść do SM żeby odzyskać auto. W dodatku uj ze SM "groził" jej (na zasadzie dobrej rady od mafijnego bosa), że jak nie przyjmie mandatu, to SM jeszcze odnajdzie jakieś nagrania żeby doyebać jej kilka mandatów więcej. Matka widocznie podenerwowana i biała na twarzy przyjęła mandat i zaczęła przepraszać za wszystko. Myślałem, że wezmę tego bydlaka za fraki i mu mordę rozbiję. Skasowali ją na chyba 600-700zł
OdpowiedzMiałem niedawno podobną sytuację, tylko w trakcie wizyty w S.M. złożyłem oświadczenie, że samochód zaparkowałem przed tymczasową zmianą organizacji ruchu. I cyk, sprawa do umorzenia. Odebrałem auto z parkingu i nic nie musiałem płacić. Co istotne całą procedurę podpowiedział strażnik. Także, jak wszędzie, tak i w służbach są różni ludzie - wszystko zależy, na kogo się trafi.
Odpowiedz