@FrozenMind: problemem nie jest znalezienie jakiegoś przypadkowego przepisu na to na co masz ochotę tylko co da się zrobić z tego co masz akurat w lodówce :)
Ja po prostu bym losował aż trafię to, na co mam składniki. A pilnowanie terminów to już inne kwestia. Bo albo się je to, co się chce, albo się je to, co traci ważność, czyli "jedz, bo się zepsuje".
Termin ważności też nie gwarantuje, że jest zdatne do spożycia, bo przykładowo jakiś patus odłożył produkt chłodzony/mrożony przed kasę, a ten potem wrócił do lodówki w sklepie.
Ja nie mam problemów z takimi rzeczami, zwykle wiem, co chcę i pilnuję terminów, w tym w trakcie kupowania.
@FrozenMind: "Ja po prostu bym losował aż trafię to, na co mam składniki" czyli sam będziesz musiał sprawdzić kilka/naście przepisów zanim trafisz na to co będzie pasować... czym się to będzie różnić od "wymyślania co zrobić na obiad czy kolację"? :)
@ChiKenn: Bo wymyślanie wymaga więcej fatygi i kreatywności niż wciśnięcie "losuj" kilka razy. Wiem z doświadczenia, że taka automatyzacja przyśpiesza czas podejmowania decyzji. Analogicznie jak są "idziesz" albo "nie idziesz" to indeksujesz opcje do wartości awers i rewers i rzucasz monetą.
@FrozenMind: OK, ale tutaj żeby akurat wcelować z bardziej skomplikowanym daniem (obiad) w zawartość lodówki to takie losowanie i sprawdzanie składników pewnie kilkanaście razy trzeba będzie przeprowadzić - szybciej będzie po prostu coś samemu wymyślić :)
Nikt nie powiedział bo to nie jest trudne. Jesz co chcesz przecież.
Odpowiedz@zerco: ja jem to co mam, ewentualnie to na co mnie stać :D
OdpowiedzZa każdym razem jak widzę takie pitolenie jak tej laski, to się zastanawiam, czy ona tak serio...
Odpowiedz@Ellena: nie, to tylko dla zasięgów
OdpowiedzJakbym miał takie życiowe problemy, to napisałbym sobie jakąś funkcję do losowania dań.
Odpowiedz@FrozenMind: problemem nie jest znalezienie jakiegoś przypadkowego przepisu na to na co masz ochotę tylko co da się zrobić z tego co masz akurat w lodówce :)
Odpowiedz@ChiKenn: Ta funkcja może to uwzględniać, albo można losować sprawdzając dostępność składników.
Odpowiedz@FrozenMind: i sama sprawdzi zawartość lodówki, najlepiej uwzględniając termin przydatności do spożycia? :D
OdpowiedzJa po prostu bym losował aż trafię to, na co mam składniki. A pilnowanie terminów to już inne kwestia. Bo albo się je to, co się chce, albo się je to, co traci ważność, czyli "jedz, bo się zepsuje". Termin ważności też nie gwarantuje, że jest zdatne do spożycia, bo przykładowo jakiś patus odłożył produkt chłodzony/mrożony przed kasę, a ten potem wrócił do lodówki w sklepie. Ja nie mam problemów z takimi rzeczami, zwykle wiem, co chcę i pilnuję terminów, w tym w trakcie kupowania.
Odpowiedz@FrozenMind: "Ja po prostu bym losował aż trafię to, na co mam składniki" czyli sam będziesz musiał sprawdzić kilka/naście przepisów zanim trafisz na to co będzie pasować... czym się to będzie różnić od "wymyślania co zrobić na obiad czy kolację"? :)
Odpowiedz@ChiKenn: Bo wymyślanie wymaga więcej fatygi i kreatywności niż wciśnięcie "losuj" kilka razy. Wiem z doświadczenia, że taka automatyzacja przyśpiesza czas podejmowania decyzji. Analogicznie jak są "idziesz" albo "nie idziesz" to indeksujesz opcje do wartości awers i rewers i rzucasz monetą.
Odpowiedz@FrozenMind: OK, ale tutaj żeby akurat wcelować z bardziej skomplikowanym daniem (obiad) w zawartość lodówki to takie losowanie i sprawdzanie składników pewnie kilkanaście razy trzeba będzie przeprowadzić - szybciej będzie po prostu coś samemu wymyślić :)
Odpowiedz